Autor powieści, swojego debiutu prozatorskiego, opowiadał dziś o swojej książce i o sobie podczas spotkania, zorganizowanego przez Klub Krytyki Politycznej, w Empiku. Gościa odpytywał Wojciech Wojciechowski a fragmenty „Stosunku…” czytała aktorka Teatru Dramatycznego im. Norwida Małgorzata Osiej-Gadzina. Do jednego z egzemplarzy powieści przyklejono „na wabia” prezerwatywę.
Sam Jaś Kapela dał się poznać jako wyluzowany młodzian w bluzie z kapturem, który zaciągał na głowę w oczekiwaniu na początek spotkania. Kiedy się zaczęło, już kaptur go nie interesował. Z nieodłącznym uśmieszkiem na twarzy, słownictwem także niezbyt wyszukanym, bez skrupułów mówiący „zaj….sty”, emanował „fajnością”.
Pisarz przyznał, że sam tytuł jego powieści jest prowokacyjny i powinien ucieszyć „dewotów”, którzy wykluczają seks z życia codziennego. – Powinni być zadowoleni, że stosunku seksualnego nie ma – kpiąco mówił J. Kapela. Okazało się także, że prowokująca jest cała powieść, a seks stanowi tylko jeden z jej elementów.
Już na samym początku autor zaznacza, że książka nie jest wysokich lotów, ma nieskomplikowaną fabułę i nie bardzo nadaje się dla kobiet. To zbulwersowało Małgorzatę Osiej-Gadzinę, która przyznała, że kiedy przeczytała wstęp, musiała pochłonąć resztę.
Rozmowa między Wojciechem Wojciechowskim a Jasiem Kapelą, w rzeczy samej, nie dotyczyła tylko seksu, lecz przede wszystkim ogólnego wymiaru powieści, w której autor stara się obnażać złe – jego zdaniem – cechy Polaków. Wychodzi mu to nieźle. Rodaków nazywa nekrofilami, bo lubują się w czczeniu ludzi zmarłych (mamy rok Słowackiego, Herberta). W jednym z dialogów marszałka Józefa Piłsudskiego określa epitetem „je…ny”, a Powstańców Warszawskich nazywa „ciotami”. Drwi z Polaków w sposób niewybredny, a jego tonu nie powstydziłby się najbardziej zagorzały polakożerca.
Sporo w jego książce modnej fascynacji wydzielinami. Jeden z bohaterów wspomina o napisaniu pracy magisterskiej o czynnościach fizjologicznych po 1989 roku w prozie. – To takie sranie, sikanie i pocenie się – mówi na kartach powieści. O Angielkach pisze, że mają tłuste dupy i są największymi świniami. Miłość porównuje do kotleta schabowego, który smakuje tylko na początku, a potem przejada się. Autor – który swoją prozę suto okrasza niegodnymi zacytowania słowami – nie kryje przy tym, że pisał „Stosunek” między innymi, po to, aby czytelnika na pewne sprawy „uwrażliwić”.
Jaś Kapela okazuje się także zwolennikiem spiskowej teorii dziejów. Jak powiedział, zawsze w niej jest jakaś cząstka prawdy i stanowi dobre narzędzie do wytłumaczenia sobie powodów niepowodzeń i znalezienia winnych. O współczesnych książkach polskich mówi, że nie ma dużo takich, które czytałby z pasją i zaangażowaniem. Nie zostawił suchej nitki na Dorocie Masłowskiej, którą cenił za pierwsze powieści, ale – kiedy zaczęła sprzedawać się teatrowi – straciła swój styl i zmieniła się. – Wyjechała teraz do Berlina, bo – jak uważa – tylko tam można porządnie wychować dziecko – zdradził plotkę Jaś Kapela.
Zgromadzeni w Empiku dowiedzieli się także, że Jaś Kapela jest zwolennikiem sprawiedliwości społecznej i nie bardzo może zrozumieć, dlaczego bogaci nie chcą się dzielić majątkiem z biednymi. – Ludzie nie muszą pracować, a każdy człowiek powinien dostawać pieniądze gwarantujące mu nie dostanie, ale godne życie – mówił pisarz. Przyznał przy tym, że ma świadomość, że jest krytykowany, a niektórzy krytycy – których zresztą w większości nie ceni – twierdzą, iż marnuje papier, który byłby bardziej pożyteczny jako toaletowy. Dodał także, że pracuje nad kolejnymi książkami, a w pisarstwie dopingują go jego „dziewczyny”, rodzice i wydawca.
Powodzenie książki Jasia Kapeli to smutny symptom upadku systemu wartości, do którego się przyzwyczailiśmy i odrzucenie na śmietnik walorów literackich stanowiących normę literackości, czy literatury pięknej. „Stosunek” to literatura brzydka, wręcz obrzydliwa, trącąca rynsztokiem, prymitywizmem i brakiem uczuć wyższych bohaterów. Jak prawdziwe jest w tym kontekście spostrzeżenie, że w skarbach literatury jest bardzo mało dzieł prozatorskich twórców bardzo młodych. Kiedyś powołani do tego zaczynali pisać, kiedy się już nieco zastarzali i nabyli wiedzy o świecie. Dziś, kiedy pisarzem może być każdy, bębni się w klawiaturę i zapomia, że nawet stosunek seksualny może być w końcu przyjemnością. Czego nie można powiedzieć o lekturze rozważań samego autora.