W odtajnionych właśnie archiwalnych aktach znajduje się kilkaset osób pochodzących z Jeleniej Góry lub działających tu przed laty. W internetowych archiwach, które można przeszukiwać pod adresem www.inwentarz.ipn.gov.pl znajdują się tylko bardzo ogólne informacje jak nazwa jednostki, w której powstały teczki danej osoby, daty oraz miejsce gdzie obecnie fizycznie znajduje się teczka. W większości wypadków fizycznie archiwalia znajdują się we wrocławskim oddziale IPN.
- Dziś można tylko gdybać, które z tych osób faktycznie i świadomie donosiły ówczesnym władzom, a które miały tylko założone teczki nawet o tym nie wiedząc. Ale nawet osoby, które były agentami, mogły być do tej działalności zmuszane w różnoraki sposób, np. szantażem lub groźbami - komentuje osoba dobrze znająca temat tzw. teczek.
- Nie ma pewności, że osoby te wiedziały, że są kandydatami na tajnych współpracowników i mają założone teczki. Ówczesne czasy rządziły się innymi prawami niż obecne - słyszymy od starszych osób, których dorosłość przypadała na lata 70-te i 80-te.
Sprawa Wiesława - Barbary
Dobrym przykładem podobnej sytuacji jest przypadek byłego jeleniogórskiego radnego Wiesława Tomery. W oświadczeniu lustracyjnym, które dziesięć lat temu musieli wypełniać radni podał on, iż świadomie nie współpracował ze służbami PRL. Przed kilku laty został oskarżony o tzw. kłamstwo lustracyjne. Trzy lata temu sąd prawomocnie orzekł, że podał on niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Wiesław Tomera musiał więc zrezygnować z mandatu radnego. Okazuje się, że kontakty byłego radnego z ówczesnym SB polegały na przesłuchiwaniu go przez milicję jako kierownika w Sekcji Produkcji Sterydowych fabryki leków Polfa. Opowiadać musiał o stratach produkcyjnych do jakich doszło w kierowanym przez niego wydziale na przełomie lat 1979/80.
- Na te przesłuchania musiałem chodzić bo takie otrzymywałem polecenie służbowe. Nie mogłem więc odmówić. Sam żadnych spotkań nie inicjowałem - tłumaczył później Tomera.
Czy to była tajna współpraca agenturalna? W oświadczeniu lustracyjnym nie zostawiono wyboru. Albo zaznaczało się "byłem tajnym współpracownikiem" lub "nie byłem". Tomera uważał, że nie był, więc zaznaczył, że nie. Dopiero w czasie procesu sądowego były radny dowiedział się, że miał nawet w aktach pseudonim: Barbara. On sam czuje się pokrzywdzony przez sąd i ustawę lustracyjną.
Adres Cioska
W archiwach IPN są również dokumenty w sprawach dawnych dygnitarzy partyjnych. Np. sprawa operacyjnego rozpracowania o kryptonimie "Adres" dotyczyła ustalenia autorów anonimu z pogróżkami skierowanego do Stanisława Cioska, I sekretarza KW PZPR w Jeleniej Górze.