W ciągu miesiąca miasto zostanie uprzątnięte – obiecał na wtorkowej sesji zastępca prezydenta Jerzy Łużniak.
Była to odpowiedź na interpelację radnego Ireneusza Łojka, który domagał się zaprowadzenia czystości. – To bardzo widoczny problem – mówił pół żartem, pół serio I. Łojek.
Rzeczywiście, czystość na miejskich trawnikach pozostawia wiele do życzenia. – Ludzie specjalnie wyprowadzają tutaj swoje psy, żeby zrobiły co trzeba – mówi Anna Pawłowska, mieszkająca przy ul. Wojska Polskiego. – Nikt po nich nie sprząta. A potem bawią się tutaj dzieci. Na samą myśl mnie obrzydza.
Inna sprawa, to dzikie wysypiska odpadów. Można je znaleźć praktycznie przy każdej ulicy wyjazdowej z miasta.
– Już powiadomiłem służby odpowiedzialne za porządki. Psie odchody powinny zniknąć w ciągu dwóch tygodni, licząc od poniedziałku – mówił Jerzy Łużniak. – Odnośnie wysypisk – potrzebujemy miesiąc czasu. Połowę z tego potrwa procedura związana z wyłonieniem wykonawcy tego zadania.
Jerzy Łużniak podkreślał, że miesiąc należy liczyć od poniedziałku, 26 marca. Zatem – czas start!
<b> Kłótnia o porządek </b>
Sprawa sprzątania wywołała burzliwą wymianę zdań pomiędzy Jerzym Łużniakiem a Józefem Sarzyńskim, obecnym i byłym wiceprezydentem odpowiedzialnym za porządek. – Niektóre śmieci zalegają od lat – mówił Jerzy Łużniak sugerując, że poprzednie władze nie radziły sobie z tym problemem.
– W tym roku była słaba zima, można było posprzątać wcześniej i teraz nie byłoby tego problemu – ripostował Józef Sarzyński.