- To karygodny proceder - grzmi Dolnośląskie Kuratorium Oświaty i zapowiada, że od teraz, jeśli tylko dowie się o nauczycielu zarabiającym w ten sposób, będzie się on tłumaczył rzecznikowi dyscyplinarnemu – czytamy w Polskiej Gazecie Wrocławskiej.
Dziennik zauważa, że korepetycyjny biznes kwitnie w regionie w najlepsze. Nauczyciele traktują klasę jako miejsce do reklamowania swoich usług. Dotyczy to zwłaszcza lektorów języków obcych, choć nie tylko. I – jak zauważa Polska Gazeta Wrocławska – nauczyciele dorabiają na czarno, bo nie rozliczają się z pieniędzy zarobionych na korkach.
Zgodnie z kartą nauczyciela tygodniowy czas pracy w szkole to 18 godzin – czytamy. Uczący tłumaczą, że sporo czasu pracy poświęcają w domu, bo muszą przygotować się do zajęć. Tymczasem – jak się okazuje – bywa, że popołudniami po prostu udzielają lekcji i korepetycji. Lektorzy bywają zatrudnieni także w prywatnych szkołach, w których uczą popołudniami.
Tymczasem skala zjawiska rośnie. Jak podało CBOS, blisko połowa Polaków posyła swoje dzieci na korepetycje. Zainteresowanie jest ogromne i pieniądze niemałe. Za godzinę lekcji języka obcego trzeba zapłacić nawet 60 złotych. Za pozostałe przedmioty niewiele mniej. Nauczyciele argumentują, że za pieniądze zarobione w szkole nie da się godnie żyć i dlatego muszą dorabiać.