Przemierzając centrum Jeleniej Góry i Zabobrze napotkaliśmy jedynie trzy małe grupki dzieci i młodzieży z pistoletami i butelkami wypełnionymi wodą. Wygląda na to, że czasy, kiedy ludzie do godziny 12.00 nie wychodzili z domu w obawie, że wrócą przemoknięci odchodzą w zapomnienie. W dobie telewizji i komputerów dzisiejsza młodzież coraz częściej odchodzi od tradycji, ale są jeszcze tacy, którzy czerpią z niej radość.
- Jest bardzo wesoło, podtrzymujemy tradycję od dziecka. Zaczęło się w domu już o 6.30, dzieci świetnie się bawią - opowiada pan Stanisław, który z wnukiem i dziećmi sąsiadów spacerował po Zabobrzu. - Bardzo lubię lany poniedziałek. Wstałem rano, żeby oblać rodzinę i wyszedłem z dziadkiem, by pobawić się z kolegami i koleżanką - dodał 7-letni wnuk pana Stanisława, Michał.
Śmigus-dyngus to zwyczaj obchodzony początkowo przez Słowian, którzy radowali się z odejścia zimy, witając wiosnę. Uważali też, że oblewanie się wodą miało sprzyjać płodności, dlatego oblewano przede wszystkim panny na wydaniu. Bywało tak, że panie mogły się zrewanżować panom dopiero we wtorek wielkanocny. Dziś wodą oblewają się wszyscy, bez względu na płeć, czy wiek, ale w porównaniu do przełomu wieku XX i XXI, tradycja znika z jeleniogórskich ulic i ma charakter symboliczny w domowym zaciszu.