Straż leśna napomina zmotoryzowanych o zakazie wjazdu na drogi, choć nie informują o tym żadne znaki. – Nie ma nawet śladu po jakimkolwiek napisie, znaku czy ostrzeżeniu, że wjazd jest tu zakazany – mówi turysta z Jeleniej Góry, który w niedzielę pojechał ze znajomymi na piknik do wsi Kotlina blisko Mirska.
Biesiadnicy przeżyli niezbyt miłe chwile, kiedy podjechał do nich strażnik leśny i zagroził karą za złamanie zakazu wjazdu. – Można tu się poruszać tylko za pozwoleniem wydanym przez Nadleśnictwo Świeradów – usłyszeli turyści. – Dowiedzieliśmy się o tym od tego pana. Straż leśna, skoro jest taka gorliwa, mogłaby o tym poinformować za pomocą znaku drogowego lub tablicy. Jest co prawda szlaban, ale otwarty – mówi zainteresowany.
Strażnicy leśni mogliby także zadbać o budkę, która znajduje się na polance nad wsią. Jest zniszczona przez „turystów”, którzy chcą po sobie pozostawić rozmaite znaki. Śmiecą i ryją w drewnie niekoniecznie cenzuralne napisy. Jakoś to straży leśnej w niczym nie przeszkadza.