Na nic znaki informujące o zakazie wjazdu na podwórka w centrum Jeleniej Góry. Co prawda nie dotyczą one tylko mieszkańców danej posesji, ale nie „widzą” tego ci kierowcy, których denerwuje brak miejsc parkingowych w śródmieściu.
– Bywa, że sami nie mamy gdzie zaparkować. Nie ma miejsca, aby nawet dokonać manewru samochodem! – poskarżyli nam mieszkańcy jednej z kamienic przy ul. Sudeckiej.
W dzień powszedni jeleniogórzanie urządzają sobie na ich podwórku (i na wielu innych) „nielegalne” miejsce postoju. – Nic na nich nie działa. Nawet narysowanie „koperty” z numerem rejestracyjnym samochodu, dla którego jest tam miejsce – mówi zdenerwowany pan Dariusz.
Zdesperowani ludzie dopisują ironiczne zdania, że znaki są dla „umiejących czytać”. Ale sądząc po odzewie, większość kierowców to analfabeci.
Ci na swoje usprawiedliwienie mówią, że w śródmieściu nie ma wystarczającej liczby miejsc postojowych. – Parking wielopoziomowy miał być oddany do użytku latem, a tu mamy jesień i nic – mówi Rafał Megierski, przedstawiciel handlowy, który po mieście bardzo często przemieszcza się samochodem. Inni nie chcą płacić „haraczu”, jak określane są opłaty parkingowe.
Dla strażników miejskich interwencje na podwórkach nie są łatwe. Na każdym z nich musiałby stać patrol z listą uprawnionych do wjazdu i sprawdzać wszystkich kierowców, którzy łamią zakaz. A na to szeregi strażników są zbyt mało liczne. Są też ważniejsze sprawy, gdzie stróże miasta są potrzebni.