W poniedziałkowy poranek ze stacji w Szklarskiej Porębie odebrano wagon, który z powodu nieczynnej linii kolejowej z Jeleniej Góry do Karpacza trzeba było przetransportować na lawecie. Ponad 4-godzinna operacja zakończyła się sukcesem i od wczoraj na dawnym dworcu kolejowym w Karpaczu, oprócz drezyny ręcznej, stoi też wagon mieszkalny.
Rafał Gersten, który od kilkunastu lat walczy o powrót pociągów do Karpacza ubolewa, że dworzec utracił swoją funkcję, a nawet nazwę. Obecnie jest to Muzeum Zabawek, ale działacze stowarzyszenia starają się przywrócić kolejowy urok w tej części miasta i na początek uzyskali pozwolenie na postawienie dwóch wagonów i dwóch lokomotyw. - Ten budynek nie powinien się nazywać Muzeum Zabawek, tylko dworcem, stacją Karpacz lub Starym Dworcem – stwierdził Rafał Gersten. - Będziemy się starali sprowadzić tutaj lokomotywę parową, która najbardziej historycznie by tutaj pasowała – dodał działacz społeczny.
Przywieziony wagon nie ma statusu zabytkowego, ale na maźnicach widnieje rok 1952. - Nie jest to ekskluzywny zabytek, ma pełnić dla nas funkcję zaplecza technicznego i biurowego, którego zostaliśmy pozbawieni w wyniku wyburzenia przepięknego magazynu przesyłowego. Konstrukcja zwana pruskim murem od początku kolei tutaj funkcjonowała, przeżyła dwie wojny światowe, nie przeżyła polskiej demokracji – ubolewał Rafał Gersten.
Coraz częściej w przestrzeni publicznej mówi się o reaktywacji pociągów na tej trasie, padają kolejne przychylne deklaracje samorządów i władz kolei. Czy doczekamy się wznowienia regularnych kursów? - Przywrócenie połączeń jest realne od dziewięciu lat, mamy wszystkie zgody, uzgodnienia z PKP, Ministerstwem Transportu, niestety brak jest woli w samorządach lokalnych – powiedział R. Gersten ze stowarzyszenia Karkonoskie Drezyny Ręczne, który wierzy, że w najbliższych latach uda się przywrócić ruch pociągów na linii do Karpacza.