Tam, gdzie zanika kolej, przestają docierać też turyści. To klęska dla Dolnego Śląska, który jest przecież regionem turystycznym – powiedział gazecie Mariusz Chronowski, wiceprezes Klubu Sympatyków Kolei.
Wrocławski Oddział Polskich Linii Kolejowych zaproponował urzędowi województwa dolnośląskiego układ: wyasygnuje 25 kosztów modernizacji linii kolejowej z Jeleniej Góry do Wrocławia w zamian za umieszczenie w Regionalnym Programie Operacyjnym, który może liczyć na wsparcie z funduszy Unii Europejskiej.
W ten sposób znalazłyby się pieniądze na modernizację tego odcinka tak, jak czyni się to z magistralą kolejową Opole – Wrocław w kierunku granicy zachodniej (na niektórych odcinkach pociągi już rozwijają tam prędkość do 160 km na godzinę).
Jednak zarząd województwa odmówił, tłumacząc, że wspomniany program obejmuje tylko strategiczne inwestycje, a za takie uważa drogi. Twierdzi, że kolej może starać się o wsparcie z innych programów.
Kolejarze nie są przekonani. Argumentują, że połączenia kolejowe są strategicznymi połączeniami i wymagają pilnego remontu. Zwłaszcza na wspomnianym odcinku, który łączy stolicę Dolnego Śląska z jednym z trzech najważniejszych miast regionu.
Dodają, że dzięki modernizacji odcinka o długości 128 km, która kosztowałaby ponad miliard złotych, czas przejazdu skróciłby się z 201 do 108 minut. Gra jest więc warta świeczki.