Janusz Cygański był postacią znaną w Bolkowie. Zanim zaczął latać w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym opylał śmigłowcem tutejsze pola. Z miasteczkiem był związany od lat. To tutaj latając na kilu metrach nad ziemią „nabijał sobie rękę” jak mówią piloci. Co mu się bardzo przydało w późniejszych lotach ratunkowych. Na malowniczym cmentarzu, bolkowianie i przyjaciele żegnali pilota. Była kompania honorowa, sztandary, przemówienia i długa modlitwa.
Tylko przelatujący nad cmentarzem pożegnalnym manewrem, policyjny helikopter, przypomniał wszystkim, że miejsce Janusza nie pozostanie puste, przyjdą następni. A Janusz w naszej pamięci ratowników górskich, pozostanie. Wypadek ten powinien być ostrzeżeniem dla wszystkich kierowców.
– Mgła i zła widoczność to – jak mawiał prof. Geiger – bezwzględni zabójcy. Nie dajcie się więc zabijać. Mawiał też: – jak widzisz mgłę, zaplanuj swój wypadek, a przede wszystkim zwolnij, a najlepiej to nie jedź, a jeżeli musisz to jedź mądrze.