Jelenia Góra: Miasto wyciągnie „kolejną broń” do walki z drogowymi piratami?
Aktualizacja: Sobota, 1 grudnia 2012, 7:35
Autor: Angela
Na razie jeleniogórska straż miejska, która obsługuje istniejący rejestrator, zrobiła wstępne rozeznanie cenowe wśród firm, które montują takie urządzenia i przekazała kosztorysy do urzędu miasta.
- Ceny są różne, w zależności od wielkości skrzyżowania i ilości rejestrowanych pasów jezdni – mówi Jerzy Górniak, Komendant Straży Miejskiej w Jeleniej Górze. – Przy większym skrzyżowaniu trzeba się liczyć z kosztem około 400 - 500 tys. zł. Dlatego to prezydent, a następnie radni muszą podjąć decyzję, czy w budżecie znajdą się takie pieniądze. W przypadku pozytywnej decyzji, zgodę na zamontowanie takiego urządzenia musi wydać Państwowa Inspekcja Transportu Drogowego, następnie miasto musi ogłosić przetarg i dopiero można zakupić i zamontować taką kamerę – wyjaśnia szef SM.
Gdzie taka kamera mogłaby się pojawić? Tego oficjalnie jeszcze nie wiadomo. – Na większości skrzyżowań miejski zarząd dróg i mostów ma kamery mierzące natężenie ruchu i to on na podstawie tych danych wyznaczyłby skrzyżowanie, na którym takie urządzenie powinno się znaleźć – mówi komendant Jerzy Górniak.
Póki co jednak dyrekcja zarządu dróg na ten temat nie chce się wypowiadać. Kierowcy wskazują natomiast skrzyżowaniu al. Jana Pawła II i ul. Grunwaldzkiej.
- Jeździ nim ogromna liczba samochodów, przez co kierowcy stoją w dużych korkach i kiedy zmieniają się światła na zielone, bardzo często próbują przejechać na siłę, nawet kiedy już zapala się czerwone – mówi pan Tadeusz z Zabobrza, taksówkarz. – Nieraz musiałem takich przepuszczać, mimo że sam miałem zielone światło. Inaczej wjechałby prosto na czołówkę, a są i tacy bezczelni, że jeszcze potrafią się wygrażać, kiedy się na nich zatrąbi – dodaje.
Komendant Straży Miejskiej w Jeleniej Górze podkreśla, że kamera rejestrująca piratów drogowych przynosi nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim wpaja kierowcom nawyki prawidłowej jazdy.
- Kiedy w połowie maja br. zamontowana została pierwsza z kamer, odnotowywaliśmy dziennie około 70 kierowców, przejeżdżających na czerwonych światłach, teraz jest ich około 20 – mówi szef straży miejskiej. – Ludzie uczą się na swoich błędach i przestrogach przekazywanych przez innych i to owocuje. Dzięki temu wielu zmotoryzowanych woli chwilę poczekać, niż zapłacić 300 złotych i dostać sześć punktów karnych. Wiedzą bowiem, że czterokrotne takie przejechanie na „czerwonym” może kosztować nie tylko sporo pieniędzy, ale i skutkować utratą prawa jazdy – dodaje.