– Socjały nudne i ponure, Pedeki, neokatoliki, Podskakiwacze pod kulturę, Czciciele radia i fizyki, Uczone małpy, ścisłowiedy, Co oglądacie świat przez lupę I wszystko wiecie: co, jak, kiedy, Całujcie mnie wszyscy w dupę – tak napisał Julian Tuwim w jednej ze strof wiersza „W którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, by go w dupę pocałowali”.
Mam nadzieję, że te wersy nie urażą naszych Czytelników, nie tylko dlatego, że wyszły spod pióra jednego z najbardziej prześmiewczych i cenionych poetów. Tuwim, gdyby dziś miał dostęp do internetu, zapewne bardziej by sobie poszalał. Rozśmieszył jednych, zbulwersował innych. W czasach, kiedy ogólne zgorszenie wzbudzał fakt, że kobiety paliły papierosy, wspomniany wiersz ukazał się drukiem. Nie zatrzymała go cenzura.
Zdaniem językoznawców wyraz „dupa”, choć zachował nacechowanie wulgarne, tak się upowszechnił, że w wielu przypadkach trudno uznać go za pochodzący z rynsztkoka.
Zwłaszcza, jeśli nie używa się go w stosunku do osób trzecich. Nasz język jest nafaszerowany słowami powszechnie uważanymi za obraźliwe.
Te najczęściej wypływają z ust młodzieży, która często w wulgarnej grypserze jest lepsza od pensjonariuszy zakładów karnych. W rzucaniu mięsem brylują przedstawicielki płci pięknej. Sam – chcąc nie chcąc – usłyszałem dialog dwóch dziewcząt z pobliża, którego treści nie zacytowałby chyba sam Julian Tuwim.
Przyznam, że moderatorzy postów i komentarzy nadsyłanych przez internautów na nasz portal mają znacznie większy problem niż rzeczony poeta. Uogólniając, Tuwim napisał niemal do wszystkich, że ma ich w wielkim poważaniu (jak eufemistycznie określa się część ciała zwaną też pośladkami).
A co zrobić, jak szanowny internauta ubliża drugiemu szanownemu internaucie, choć obydwaj pozostają anonimowi i ukryci pod nickami?
Zablokujemy jeden komentarz – jest wrzawa, że na portalu panuje cenzura. Dopuścimy inny – podnoszą się głosy, że to obraza moralności. Najgorzej, jak ktoś nawrzuca panom Iksińskim podając ich nazwisko. Natura ludzka jest różna. Po jednym panu spłynie to jak woda po kaczce, drugi pan – zaperzy się, obrazi i postraszy sądem. W świetle jurysdykcji ma do tego prawo. A dostaje się komu? Nie Wam, którzy pozostajecie anonimowi, tylko nam.
Wolność słowa jest darem. Dla wielu - urodzonych przed 1989 - darem wielkim. Młodsi internauci traktują tę swobodę opacznie – wyczytałem na jednym z ogólnopolskich portali. Widać to szczególnie w internecie.
Krasicki pisał: Prawdziwa cnota krytyk się nie boi. W latach PRL krytyki do głosu raczej nie dopuszczano, chyba że w czasach odwilży i to tylko kontruktywną.
Może teraz, kiedy wolność słowa stała się niemal oczywistością, warto przypomnieć o krytyce grzecznej, bez obraźliwych pomówień w stosunku do innych.
Osobiście władzy nie lubię – czy ona z lewa, czy z prawa, czy ze środka. Ale – jeśli miałbym wiedzę, że ktoś komuś daje łapówki – zgłosiłbym to do odpowiednich organów ścigania, a nie napisał anonimowo na internetowym forum.