Złodziej na szczęście nie dobrał się do rury zewnętrznej, dzięki czemu pogotowie gazowe mogło po prostu zakręcić zawór i zabezpieczyć miejsce zdarzenia. Winowajca musiał być wyjątkowo zdesperowany, bo kawałek miedzi, jaki ukradł, nie jest wiele wart. Ale jego brak mógł spowodować spore zagrożenie dla ludzi.
– Wezwałem pogotowie gazowe i policję, bo chciałem, żeby sprawdzili, czy wszystko jest w porządku. Może wystraszyli złodzieja? – mówi jeden z lokatorów. Pozostali natomiast obawiają się, że sytuacja może się powtórzyć. Zastanawiają się nad zamontowaniem domofonu, żeby nikt obcy nie wchodził do budynku.
Kradzież metalowych elementów to prawdziwa plaga, jaka ostatnio dotyka wiele miejscowości. Do tej pory „chodliwe” były tory kolejowe, ale teraz widocznie modniejsze są wszelakiego rodzaju rury, nawet gazowe.