
Wykryto wtyczkę adblock lub inną metodę blokowania reklam.
Nie lubisz reklam? Rozumiemy to.
Jednak Portal utrzymuje się głównie z tego źródła.
Dlatego proponujemy zakup subskrypcji, która pozwala na wyłączenie reklam.
Kupując subskrypcję pomagasz dzieciom z jeleniogórskich domów dziecka.
KUP SUBSKRYPCJĘ
Jeśli nie chcesz już teraz wykupić subskrypcji - prosimy o odblokowanie portalu w opcjach adblocka.
Zobacz jak odblokować
Najtrudniejsze są pierwsze minuty po zgłoszeniu kiedy to od strażaków wysłanych do akcji otrzymujemy w krótkim czasie różne sygnały z miejsca zdarzenia i musimy na nie na bieżąco reagować – mówi jeden z dyżurnych młodszy brygadier Tomasz Filinger. - Na podstawie ich przekazu musimy ocenić, czy siły ratownicze obecne przy zdarzeniu są odpowiednio liczne, czy też któraś z jednostek może już wrócić do remizy. Zdarza się, że musimy nawigować któryś z wozów jadących do zdarzenia, którego kierowca ma problemy w znalezieniu w terenie jego miejsca. Najwięcej wezwań, bo nawet 150 – 200 wpływa do nas po opadach deszczu lub po wichurach. Ważnym zadaniem wtedy jest uszeregowanie zdarzeń według stopnia zagrożenia. Musimy ocenić, które z nich muszą być obsłużone w pierwszej kolejności, a które mogą poczekać. Na szczęście coraz rzadziej zdarzają się alarmy fałszywe. Jeśli już, to najczęściej są one w tzw. dobrej wierze. Utrapieniem są za to fałszywe alarmy bombowe.