– Informację o turystach dostaliśmy w niedzielę wieczorem. Na szczęście odnaleźli się pod Łabskim Szczytem i sami sobie poradzili z zejściem do schroniska – mówi dyżurny ratownik GOPR.
Ryzyko wieczornego spaceru po karkonoskich szlakach jest bardzo duże. – Wieje bardzo mocny wiatr (w nocy na Śnieżce jego podmuchy przekraczały 200 km/h), do tego śnieg leżący i padają, szlaki nie są przetarte, a śnieg staje się ciężki – dodają goprowcy.
W pierwszy weekend ferii zimowych do górskich kurortów przyjechało sporo turystów. Głównie okupowali czynne nartostrady: Liczykrupę w Karpaczu i Puchatek w Szklarskiej Porębie. Ratownicy nie odnotowali żadnej interwencji. Kolejni feryjni goście spodziewani są dziś.
Nie będzie wśród nich najliczniejszej zwykle grupy z Wielkopolski. Młodzież zakończyła tam już ferie, a kiedy miała wolne, w górach nie było jeszcze śniegu. – To z reguły ludzie z Poznania i okolic zostawiali u nas najwięcej pieniędzy. W tym roku przyjechało znacznie mniej turystów z tamtego regionu – usłyszeliśmy w jednym z pensjonatów w Karpaczu.
Tymczasem goprowcy przypominają, że w Karkonoszach wciąż obowiązuje trzeci w pięciostopniowej rosnącej skali stopień zagrożenia lawinowego. Lepiej zostać w niższych partiach gór. – Czynne są kolejne stoki narciarskie, w tym: Relaks, Baby-Lift, Kolorowa, Karpatka i Lodowiec – poinformowało Centrum Informacji Turystycznej w Karpaczu.