Najliczniej „obstawiane” bywają ul. 1-go Maja i ul. Długa w Jeleniej Górze, które oblegane są przez klęczących, lamentujących, lub/i muzykujących żebraków. Często zaczepiają przechodniów lub wręcz natarczywie żądają pieniędzy. Komplikuje to życie mieszkańców centrum i przechodniów. Obraz ten odstrasza, również turystów odwiedzających Jelenią Górę.
- To są zwykli naciągacze, a nie osoby potrzebujące. Jeżeli ktoś jest w trudnej sytuacji to ma godność i szuka pomocy w inny sposób, a nie zaraz idzie żebrać. Przede wszystkim, tym kobietom należałoby zabrać dzieci. One im szkodzą. Każą siedzieć w zimnie i już od małego uczą żebractwa - powiedziała Zenobia Doniec, mieszkanka Jeleniej Góry. Deptakowi żebracy nie są osobami potrzebującymi realnej pomocy. Wielu z nich ma środki na utrzymanie. Zbieranie jałmużny to jedynie ich dodatkowa „praca”.
Justyna Wierzchowska, mieszkanka Jeleniej Góry winą za sytuację na miejskim deptaku obarcza samych ofiarodawców: - To nasze przyzwolenie społeczne zachęca ich do żebractwa. Gdyby ludzie nie dawali im pieniędzy, to i żebraków byłoby mniej.
– Zgodnie z prawem jedynie natarczywe żebractwo jest czynem karalnym. Oznacza to, że możemy interweniować wyłącznie, gdy osoby zbierające jałmużnę uporczywie naprzykrzają się przechodniom. Siedzenie przed "kubeczkiem" i spokojne czekanie na akt dobrej woli nie jest wykroczeniem - powiedział jeden ze strażników miejskich.
Innym zjawiskiem, które stanowi uciążliwość dla policji, zwłaszcza w rejonie autostrad i dróg szybkiego ruchu, są oszustwa popełniane przez ludność z Rumunii i Bułgarii. Poruszający się autami niezłych marek naciągacze zatrzymują kierowców oferując im rzekome złoto, czy też „atrakcyjne” produkty różnych marek. Biżuteria okazuje się wyrobami z tombaku, a towary – zwykłymi podróbami. Zmotoryzowanych już w większości takie atrakcje nie kuszą, ale oferujący je zagrażają bezpieczeństwu ruchu drogowego.