Kilkanaście lat temu o pracy pielęgniarki wielu mogło tylko pomarzyć. Było to zajęcie dla niemal najlepszych. Dziś szpitalach i przychodniach brakuje pielęgniarek, a te które są, ciągle muszą walczyć o godne warunki.
– Sytuacja jest po prostu tragiczna. Nie ma szpitala czy przychodni w Jeleniej Górze i okolicach, gdzie nie brakowałoby pielęgniarek – mówi Krystyna Demkowicz, przewodnicząca okręgowej izby pielęgniarek i położnych. Jest to oczywiście wynik zbyt niskich płac.
Dolna granica ich wynagrodzenia sięga bowiem tysiąca złotych brutto. Górna niewiele ponad dwa tysiące. Jak mówi szefowa izby najmniej zarabiają pielęgniarki z Kowar i Lwówka Śląskiego.
Pomimo tak trudnych warunków finansowych siostry starają się przez cały czas podnosić swoje kwalifikacje. – Bardzo dużo osób robi studia pomostowe, większość z nich za własne pieniądze, bo izby na to po prostu nie stać – mówi Krystyna Demkowicz. W ciągu ostatnich dwóch lat około tysiąca osób ukończyło takie kursy.
A co dla pielęgniarek robi izba pielęgniarek i położnych? Organizuje międzynarodowe sympozja i refunduje część kursów. Rocznie około 25 osobom.
To zdecydowanie za mało – oceniają pielęgniarki.
Pracownicy izby tłumacza jednak, że utrzymują się ze składek i na nic innego nie mają pieniędzy.
Czego poza pieniędzmi życzyłyby sobie więc pracownicy służby zdrowia w Międzynarodowym Dniu Pielęgniarek? – Uszanowania naszej pracy i godności, życzliwego szefostwa, sprawiedliwości, stabilizacji zawodowej i finansowej, możliwości rozwoju i jak najmniejszej liczby pacjentów – usłyszeliśmy od jeleniogórskich pielęgniarek.