Napad rabunkowy miał miejsce 27 stycznia 2014 roku w Lubawce. Właścicieli kantoru znał jeden ze sprawców 38-letni Paweł O., który nad ich punktem wymiany walut miał swoją dyskotekę. Ale – jak ustaliła prokuratura – to nie on był pomysłodawcą napadu, ale wielokrotnie karany za podobne przestępstwa 41-letni Waldemar G. z Wałbrzycha, który większość swojego życia spędził w więzieniu. To on „załatwił” samochód, przygotował kominiarki i rękawiczki. Wieczorem cała trójka podjechała hondą pod dom właścicieli kantoru i do północy obserwowała budynek. Sprawcy wiedzieli, że ich ofiary przywożą do domu pieniądze i następnego dnia ponownie zawożą je do swoich dwóch kantorów.
Oprawcy zaatakowali o północy. Wyrwali tylne drzwi domu, a następnie otworzyli dwie pary kolejnych drzwi wewnątrz budynku. Wpadli do sypialni, rozpylili środek chemiczny o duszącym zapachu, rzucili się na śpiących i bijąc ich żądali wskazania miejsc, w których przechowywane są pieniądze. Grozili, że ich zabiją i spalą dom. Poszkodowani nie ryzykowali, oddali wszystko co mieli. Łącznie około 300 tys. zł. Bandyci zabrali też ich dokumenty, kolekcję znaczków i monet, trzy telefony, klucze od samochodu i kantorów. Po czym wyszli. Kiedy jeden z oprawców wrócił do domu ofiar – prawdopodobnie z zamiarem dokładniejszego przeszukania - zobaczył matkę właścicielki, którą obudziło szczekanie psa. Na jej widok bandyta uciekł. Starsza kobieta zapaliła światło, zobaczyła splądrowany dom, a w sypialni znalazła związanego zięcia i córkę. Wezwała policję i pogotowie.
Tymczasem oprawcy pojechali do hali w Wałbrzychu wynajmowanej przez Pawła O. Tam spalili swoje ubrania i ukradzione dokumenty, po czym pojechali do mieszkania Waldemara G., gdzie podzielili łupy. Dwóch sprawców wpadło w ręce policji podczas kontroli drogowej w Uboczu (gm. Gryfów Śląski). Policjanci znaleźli przy nich pieniądze. Patryk. B. przyznał się do winy i dobrowolnie poddał się karze 4,5 roku więzienia. Waldemar G. przez cały czas utrzymuje, że jest niewinny i nie brał udziału w napadzie, a złożone przez współsprawców zeznania to pomówienia w ramach zemsty. Sąd pierwszej instancji nie dał jednak temu wiary i skazał go na osiem lat więzienia. Natomiast trzeci ze oprawców – Paweł O. - został zatrzymany 31 stycznia 2014 roku i początkowo nie przyznawał się do winy, a następnie zmienił zeznania i przekonywał, że brał udział jedynie w kradzieży z włamaniem, ale nie w rozboju. Został skazany na 4,5 roku więzienia.
Ponadto Waldemar G. ma zapłacić w ramach zadośćuczynienia 20 tys. zł na rzecz poszkodowanego mężczyzny oraz 10 tys. zł na rzecz poszkodowanej, a także ma obowiązek naprawienia szkody przez zapłatę na rzecz pokrzywdzonych około 160 tys. zł. Taki sam obowiązek naprawienia szkody dostał Paweł O. , ale w ramach zadośćuczynienia ma zapłacić 15 tys. zł na rzecz poszkodowanego i 5 tys. zł dla poszkodowanej.
Od wyroku sądu pierwszej instancji, który zapadł w lipcu 2015 roku, odwołali się skazani i ich obrońcy. Obrona Waldemara G. wnosi o jego uniewinnienie przekonując, że nie ma dowodów na to, że brał udział w napadzie lub alternatywnie żąda obniżenia kary więzienia do pięciu lat, a także zmniejszenia kwot zasądzonych na rzecz poszkodowanych. Natomiast obrońca Pawła O. wnioskował o zmniejszenie kary do dwóch lat więzienia i również zmniejszenie kwot dla poszkodowanych. Prokuratura zawnioskowała o utrzymanie wyroków w mocy.