Miłośnicy jednośladów mają dość „gadania” i chcą by za słowami poszły czyny i decyzje, których od lat przeforsować się im nie udało. Argumentami potwierdzającymi, że udostępnienie rowerzystom Karkonoskiego Parku Narodowego w Polsce jest pomysłem słusznym i potrzebnym, są przykłady z Czech, gdzie niemożliwe, stało się możliwe.
– Już latem tego roku cykliści mogli dostać się Karkonoskim Parkiem Narodowym aż do Lučnej i Labskiej Boudy na grzbiecie Karkonoszy, co do niedawna było zakazane – mówią. Pracownicy parku narodowego codziennie kontrolowali trasy dojazdowe do obu schronisk i stwierdzili, że większość rowerzystów przestrzegała obowiązujących przepisów. Dlatego w przyszłym roku udostępnione zostaną kolejne trasy, także w obszarach ochrony ścisłej.
Jeleniogórscy cykliści przygotowując się do działania nie chcą być gołosłowni i opierają się na tekście Macieja Chojnackiego „Nowe trasy rowerowe w Karkonoszach”, w którym wypowiadają się przedstawiciele Czech.
- Trasy do Lučnej i Labskiej Boudy zostały próbnie udostępnione rok temu z zastrzeżeniem, że ich dalsza dostępność będzie zależała od zachowania rowerzystów - powiedział Radek Drahný, rzecznik Karkonoskiego Parku Narodowego.
– Samochody dojeżdżały wspomnianymi trasami do schronisk, ale ruch rowerowy był tam zakazany. Fakt ten był w przeszłości powodem gorących dyskusji. Mając na uwadze, że obie drogi prowadzą przez najbardziej chronione obszary parku i to, że kończą się przy schroniskach, obawialiśmy się, że rowerzyści w nielegalny sposób będą chcieli jechać dalej po grzbiecie Karkonoszy, po pieszych szlakach turystycznych.
– Kolejną rzeczą, która budziła nasz niepokój, była możliwość schodzenia pieszych z asfaltu na tereny cenne przyrodniczo, gdyby chcieli uniknąć zderzenia z rowerem – mówił rzecznik parku.
Po pierwszym roku funkcjonowania nowych tras rowerowych, pracownicy parku stwierdzili, że problemy z rowerzystami na drodze do Lučnej Boudy były minimalne, natomiast na trasie do Labskiej Boudy, zasady ochrony przyrody łamał co trzeci cyklista. Dlatego dyrekcja parku przedłużyła przed tegorocznym sezonem letnim pozwolenie na korzystanie z drogi do Lučnej Boudy o kolejne trzy lata, a do Labskiej – jedynie na rok bieżący.
– Przeanalizowaliśmy dlaczego tak się dzieje i doszliśmy do wniosku, że powodem jest duża ilość ścieżek i dróg, którymi można dotrzeć i odjechać z Labskiej boudy. Założyliśmy, że rowerzyści zjeżdżali z wytyczonej trasy z niewiedzy i dlatego nie zamknęliśmy trasy, ale dokładniej ją oznaczyliśmy - wyjaśnił dyrektor parku, Jan Hřebačka.
Przed rozpoczęciem sezonu pracownicy Parku na wszystkich drogach odchodzących od trasy na Labską Boudę umieścili tablice, które informowały rowerzystów, że droga na którą chcą zjechać, jest zamknięta dla ruchu rowerowego i że wjazd na nią jest wykroczeniem. W miejscach, gdzie najczęściej dochodziło do łamania przepisów, ustawione zostały szlabany i zamykane przechowalnie rowerów. I środki te okazały się skuteczne.
Jak wynika z raportów strażników parkowych, odbyli oni na obu trasach 192 patrole i nałożyli tylko dwa mandaty na trasie do Labskiej Boudy. – Cieszę się, że tablice które zamontowaliśmy i patrole strażników przyniosły pożądane rezultaty i że problemy z poprzedniego roku się nie powtórzyły – powiedział Hřebačka. W przyszłym roku pojawią się nowe trasy, między innymi połączenie Krkonosego Snidaně z Vosecką Boudą.
Po stronie polskiej natomiast czeka realizacja szlaku rowerowego z Jagniątkowa do Petrowej Budy. – Niestety nie ma tą sprawą kto się zająć – ubolewają cykliści. Ten wyludniony, mało uczęszczany pieszy szlak jest najkrótszym połączeniem dróg rowerowych Szklarskiej Poręby i Jeleniej Góry z Czechami. Szkoda, że nie jest ona wykorzystana, bowiem byłaby to atrakcyjna trasa dla rowerzystów . Bierzmy przykład Czechów i łączmy górskie trasy rowerowe z sąsiadami – apeluje Krzysztof Pik z Izersko-Karkonoskiego Towarzystwa Kolarsko-Narciarskiego.