Bandyci mają dziś po 18 i 19 lat. W styczniu 2007 roku zabili swojego kolegę Macieja Witkowskiego. Zbrodnię zaplanowali w najdrobniejszych szczegółach. Włącznie z datą. – Był to dzień przed rozpoczęciem ferii zimowych. Sprawcy chcieli sprawdzić, jak na nieobecność chłopaka zareagują nauczyciele i koledzy – poniedziałkowa Polska Gazeta Wrocławska cytuje legnickiego prokuratora rejonowego.
Podstępem zwabili ofiarę do lasu. Powiedzieli Maćkowi, że będą to ćwiczenia ze sztuki walki. Chłopak bez oporów dał się skrępować sznurem i uklęknął przed dołem. Wtedy jeden z katów z zimną krwią podciął mu gardło. Konającego chłopaka dobili i zakopali. I wrócili do normalnego życia. Brali nawet udział w poszukiwaniach chłopca. Jego zwłoki po trzech miesiącach odnalazł przez przypadek emerytowany policjant.
PGWr podaje, że morderstwo miało związek z tajemniczym zakonem, działającą w Polsce i Niemczech organizacją popierającą przemoc. Jeden z zabójców zafascynował się nią i zachęcił do działania w zakonie kolegów, w tym Macieja. Jednak ten postanowił się wycofać. Mordercy obawiali się, że zacznie rozpowiadać o zakonie i zabili go.
Choć nie mają jeszcze skończonych 20 lat, w celi mogą spędzić nawet ćwierć wieku lub do końca swoich dni nie opuszczą więzienia. Wszystko zależy od sądu. Proces ruszy za kilka tygodni.