Gazeta pisze o akcji, którą przeprowadzono w Zgorzelcu. Do sklepów z alkoholem udały się trzy grupy: w każdej był policjant, ktoś z miejskiej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych i młody człowiek wyglądający na pełnoletniego.
W jednym z trzech skontrolowanych sklepów sprzedawczyni bez oporów sięgnęła po cztery piwa, o które prosili podstawieni młodzi ludzie. Tłumaczyła później, że nie zapytała klientów o wiek, ponieważ wyglądali dorośle.
Dziennik podkreśla, że kontrolowani sklepikarze bywają agresywni. Wzajemnie ostrzegają się o prowadzonych inspekcjach.
Urzędnicze napomnienia nie spowodują jednak odebrania koncesji na sprzedaż wyskokowych napojów handlowcom. Są jedynie wskazówką dla policji, którym sklepom baczniej się przyglądać. Warunkiem stwierdzenia popełnienia przestępstwa przeciwko ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi jest przyłapanie sklepikarza na gorącym uczynku sprzedaży trunków małoletnim.
W opisywanym przez gazetę przypadku klienci byli pełnoletni, choć wyglądali młodo.