W roku ubiegłym wyniki testów kompetencyjnych klas szóstych najsłabiej wypadły w „siódemce” i „trzynastce”. Jednak jak mówią dyrektorzy szkół, suche wyniki są bardzo krzywdzące dla placówek. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że nie bierze się pod uwagę specyfiki placówek oraz uczniów do nich uczęszczających. Po około 50 procent uczniów, w jednej i drugiej placówce mają orzeczenia z poradni. To daje podstawę do prowadzenia z nimi zajęć według indywidualnych możliwości uczniów. Jednak testy piszą wszyscy takie same. Tymczasem te dwie placówki przyjmują również dzieci, których inne szkoły przyjąć nie chcą.
Do „siódemki”, na przykład, chodzą wychowankowie z ośrodka opiekuńczego, które wiele w życiu przeszły i sukcesem dla nich nie będzie zdobycie maksimum punktów na egzaminach, ale powrót do normalnego życia i nauczenie się pisania i czytania. Nie lepiej wygląda też sytuacja dzieci, z pełnych ale niewydolnych wychowawczo rodzin.
– Kiedy pielęgniarka środowiskowa poszła na obchód w niektóre rejony miasta, była zaszokowana, że niektóre dzieci nie mają gdzie spać, nie mówiąc już o warunkach do nauki – mówi Elżbieta Rybak, dyrektor Szkoły Podstawowej numer 7. Problemy przekładające się na wyniki testów są więc liczne i bardzo złożone.
Główna przyczyna to zaniedbania środowiskowe i złe warunki materialne rodzin, z których wywodzą się uczniowie. Inne to brak zainteresowania ze strony rodziców, brak ich współpracy ze szkołą, przyczyny biopsychiczne dzieci, których rozwój jest na granicy normy oraz niedostosowanie programu do ich możliwości, a także brak motywacji itp. Dodatkowo w „siódemce” w roku ubiegłym egzaminy zdawała tylko jedna klasa szósta, w której większość to dzieci drugoroczne czy wychowankowie pogotowia opiekuńczego.
Jeśli tych klas jest więcej, ten wynik się jakoś rozkłada i tak było też w latach poprzednich, kiedy w rankingu wypadaliśmy zdecydowanie lepiej – mówi Elżbieta Rybak, dyrektor Szkoły Podstawowej numer 7 w Jeleniej Górze. – W tym roku byli u nas i tacy uczniowie, którzy napisali testy na 100 procent punków, ale niestety tych zdolnych było mniej. W przyszłym roku te wyniki będę z pewnością lepsze. Poza tym nasza szkoła nie pozbywa się dzieci trudnych, ale z nimi pracuje na tyle, na ile jest to możliwe.
Barbara Jaśkiewicz, dyrektorka Szkoły Podstawowej numer 13, dodaje, że z dziećmi z orzeczeniem z poradni prowadzona jest praca indywidualna przez cały okres nauczania, ponieważ w wielu przypadkach uczniowie mają problem z przyswojeniem podstawowych czynności. Tymczasem podczas testów zadawane im są takie same pytania, jak pozostałym uczniom. Wielu uczniów nie korzysta też z oferowanych zajęć dodatkowych popołudniowych.
Metod na radzenie sobie z takimi problemami jest wiele. Podstawa to programy naprawcze, która każda ze szkół już wprowadziła w życie. B. Jaśniewicz mówi, że od czasu przejęcia placówki, czyli od dwóch lat, wyniki testów są coraz lepsze.
– Staramy się pracować z każdym dzieckiem indywidualnie w myśl zasady, że każde dziecko jest w czymś dobre – mówi pani dyrektor. – W każdej klasie prowadzone są terapie, zajęcia prowadzone są w gabinetach przedmiotowych, organizujemy zajęcia wyrównawcze z języka polskiego i matematyki oraz innych przedmiotów. Przygotowujemy naszych uczniów do testów szóstoklasistów oraz staramy się zapewnić im jak najlepsze warunki socjalne poprzez licznie wykonane remonty klas, korytarzy, wymianę okien czy doposażenie biblioteki i sal lekcyjnych itp. W naszej szkole funkcjonuje również 24 koła zainteresowań i szkolny system wspierania uzdolnień oraz rozwijania zainteresowań.
Szkoła Podstawowa nr 7 natomiast poza rozwiązywaniem problemów na zajęciach indywidualnych i indywidualnej pracy z uczniami poszukuje również nowych metod pracy. Nauczyciele korzystają z różnego typu szkoleń, które pomogą im dostosować wymagania do możliwości uczniów.
Od pewnego czasu w mieście znów pojawiły się plotki, że sposobem na rozwiązanie kłopotów w „siódemce” będzie połączenie placówki ze Szkołą Podstawową nr 2. Jak nas zapewnili włodarze miasta, nie ma takich planów.