Obrazy oraz grafiki Jacka Sroki, które od środy można oglądać w jeleniogórskim BWA, mają na celu rozbudzenie refleksji potencjalnego odbiorcy na temat otaczającej go rzeczywistości. Rzeczywistości przemian społeczno-politycznych, jakie dokonały się w Polsce po roku 1989, w których następstwie otrzymaliśmy „rzeczywistość” trwającą do teraz – dla artysty będącą źródłem najróżniejszych inspiracji i literackich wręcz wizji; rzeczywistość groteskową, czasami brutalną, w największym zaś stopniu okraszoną czarnym humorem. Rzecz jasna, mamy tu do czynienia z rzeczywistością immanentną, „prywatną”, gdyż widzianą oczami samego Sroki, z którym albo możemy się zgodzić, albo nie. Niekiedy jednak, nie zgodzić się byłoby wyjątkowo trudno.
– „Niebezpieczeństwa miasta” ukazują sytuacje i zagrożenia, z którymi na co dzień spotykają się mieszkańcy dużych miast. Sytuacje i zagrożenia, których choć byśmy zazwyczaj nie chcieli doświadczać, miasta te określają i łączą ze sobą ich mieszkańców – mówił nam Jacek Sroka. Istotnie bowiem, w kalejdoskopie scen ukazanych w pracach artysty „coś”, z czym chcąc nie chcąc mieliśmy już do czynienia odnajdzie każdy z nas. Trudne relacje (czy raczej ich brak) między państwem a społeczeństwem, postawy atawistyczne, bójki uliczne, patologie czy, po prostu, zaburzenia w kontaktach personalnych – to wszystko składa się na ogólną wymowę wystawy Sroki. Trudną, nachalną, nieprzyzwoitą, aczkolwiek prawdziwą w największym tego słowa znaczeniu.
Ową wymowę potęgują dodatkowo aspekt metaforyczny i surrealistyczny obecne w pracach artysty, jak również ekspresja pod względem przedstawienia konkretnych tematów. U Sroki, „skrzeczenie” rzeczywistości podkreśla niezwykle mroczny, ponury klimat, który rzuca się w oczy już w pierwszym zetknięciu z obrazami i grafikami twórcy. Co charakterystyczne, Sroka bynajmniej nie ucieka od drastycznego, sadystycznego ukazania owej rzeczywistości, której – paradoksalnie, towarzyszy komizm sytuacyjny. To właśnie komizm zdaje się sprawia, że prace artysty rozpatrujemy na dwóch paralelnych płaszczyznach: szokującej, która w pierwszej fazie lektury dzieła zniechęca do dalszego „oglądania”; intrygującej, która w przeciwieństwie do swojej konkurentki zmusza do jego głębszej analizy.
Podobnie jak jest to w przypadku surrealistów, u Sroki duże znaczenie mają intensywność kolorów i wieloznaczność tytułów, które znajdziemy pod każdą z prac. Kłujące, „ostre jak brzytwy” kolorowe linie na rozmytym, poszarzałym tle ukazują np. „Bijące się dziewczyny”, „Ulicę ciężarów podatkowych”, „Desperata” czy „Imperatyw moralny komendanta”, siedzącego za biurkiem w charakterystycznej czapce policyjnej. Komendanta, któremu bynajmniej dobrze z oczu nie patrzy. Mocne, ale nie napastliwe.