Z badań jeleniogórskiego oddziału Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu wynika, że od grudnia do marca ciepliczanie i kuracjusze oddychają powietrzem zatrutym dwutlenkiem siarki.
Dla tych, którzy cierpią na przykład na astmę, a zimą przyjeżdżają na kurację do zdroju z powodu innych chorób, mogą czekać poważne powikłania układu oddechowego.
– Ten smog denerwuje głównie Niemców, choć i Polacy, którzy do Cieplic przyjeżdżają, też się skarżą – mówi Małgorzata Turowska, wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia „Miłośnicy Cieplic”.
Powód: większość gospodarstw domowych nie ma centralnego ogrzewania. Ciepliczanie palą w piecach węglem i koksem. A że ostatnio jest bardzo zimno, palą częściej i w powietrzu osadziło się więcej trujących substancji.
Nie pomaga też aura: utrzymująca się pogoda nie sprzyja wentylacji Kotliny Jeleniogórskiej. Dlatego dymy są szczególnie uciążliwe.
Roman Jałako, prezes cieplickiego zdroju, zna problem. – Uzdrowiskowe obiekty ogrzewane są w sposób nieszkodliwy dla środowiska, ale okoliczne dymy są uciążliwe – mówi.
Zdrój mógłby żądać odszkodowań, gdyby trucicielem był jakiś zakład przemysłowy. Jednak takiego w pobliżu nie ma.
Nie ma też możliwości dochodzenia roszczeń od ciepliczan, którzy w tradycyjny sposób ogrzewają swoje mieszkania.
Teoretycznie do tego celu można by przeznaczyć wody termalne, ale naukowe ekspertyzy dowiodły, że zasoby gorących źródeł nie są wystarczające, aby ogrzewać całe Cieplice.