Przed godz. 22 goście czuli, że za chwilę przeżyją prawdziwą przygodę rodem z średniowiecza. Wszystko działo się w scenerii, która potęgowała nastrój tajemniczości i sprawiała, że człowiek zaczynał się lękać, czy aby na pewno czyni dobrze, wchodząc do średniowiecznego zabytku, który oświetlają jedynie świece.
W środku było jednak znacznie przyjemniej, bo zwiedzającym czas umilał średniowieczny grajek i Agnieszka Ludkiewicz, kierowniczka Książęcej Wieży Mieszkalnej, która opowiedziała dwie bardzo ciekawe legendy. Pierwsza mówiła o Driadach druga o tajemnicach alchemii.
– Driady to smukłe dość wysokiej stopy istoty, wyglądem nie odbiegające znacznie od ludzkich kobiet. Rodzą się bowiem z połączenia między driadą a ludzkim mężczyzną. Jedyną zasadniczą różnicą jest zielonkawy kolor skóry, który sprawia, że driady są prawie niewidoczne między drzewami. Córki natury są niewrażliwe na skoki temperatury, a także odporne na wszelkiego rodzaju choroby poza wywołanymi magicznie. Podobnie jak Elfy są śmiertelne, ale długowieczne. – fragment legendy tłumaczenia Tadeusza Siwka, którą opowiedziała w sobotnią noc Agnieszka Ludkiewicz.
Na tę szczególną noc organizatorzy przygotowali także tajemniczą miksturę, którą musieli wypić zwiedzający. Osoby mające dobre serce i czystą duszą czuli się po niej niezwykle dobrze, innych natomiast niemiłosiernie piekło gardło. Później przyszedł właśnie czas na szukanie Świętego Graala, legendarnego kielicha, z którego pito wino podczas Ostatniej Wieczerzy. Udało się to aż sześciu osobom. Na końcu natomiast można było spocząć przy ognisku i ochłonąć po minionych wydarzeniach.