Artykuł Harolda Nicolsona, angielskiego dyplomaty i pisarza ukazał się w magazynie The Spectator z 22 lipca1943, niecały miesiąc po śmierci księżnej Daisy von Pless w Wałbrzychu. Autor znał ostatnią Panią na Książu osobiście, ba był nawet z nią spowinowacony i gościł w Książu. Żoną Nicolsona była kuzynka księżnej, kontrowersyjna pisarka Vita Sackville-West, która przeszłą do historii jako wieloletnia partnerka Virginii Wolf. Tłumaczenie tekstu Nicolsona dokonała biografka księżnej Daisy, Barbara Borkowy.
Szczególnie jeden fragment tego ciekawego, wspomnieniowego tekstu zasługuje na uwagę, bo dotyczy wydarzenia, które miało miejsce w nieistniejących już wnętrzach Starego Książa.
"Młodzi niemieccy hrabiowie, baronowie i oficerowie zapraszani do Książa, choć bardzo chętni do uczestnictwa w zabawach o angielskim charakterze, nigdy nie wyczuwali kiedy należy ją przerwać. Pewnej nocy w Książu, zaplanowano piknik w zrujnowanej wieży w lesie. Służba została wysłana tam po południu z porcelanową zastawą, szklanymi kieliszkami i srebrnymi sztućcami; stół przygotowano jak za zamierzchłych czasów w sali bankietowej jakiegoś starego zamczyska, a wypudrowani lokaje stali za krzesłem każdego gościa. Niewinne igraszki przeszły jednak w hulankę: stół został wywrócony, a szkło i porcelana roztrzaskane. W pamięci jednego z uczestników pozostał obraz wielkiego srebrnego świecznika, leżącego na podłodze z wciąż płonącymi świecami, których wosk kapał do olbrzymiej kałuży szampana”.
Wydarzenie to zostało także opisane w wydanych drukiem pamiętnikach księżnej Daisy, pt. „Lepiej przemilczeć”. Szczegóły znacznie się od siebie różnią, ale bez wątpienia doszło do niego w grudniu 1902 roku. Księżna von Pless miała wówczas 29 lat, od 10 lat był żoną, dziedzica jednej z największych europejskich fortun, księcia Jana Henryka XV, a od dwóch lat także mamą Jana Henryka XVII.
11 grudnia 1902. Książ:
„Odkąd wróciliśmy do Książa, mamy dom pełen ludzi na polowania. Pierwsi goście zjawili się 4-go...Pogoda na czas pobytu naszych gości dopisała i tylko przez parę pierwszych dni było zimno, osiemnaście do dwudziestu stopni poniżej zera. Jednej nocy poszliśmy po obiedzie na sanki; pełnia księżyca, bezwietrznie, każda gałązka na drzewach pokryta szronem. Kazałam powiesić chińskie lampiony na drzewach biegnących wzdłuż toru saneczkowego i jako dodatkową niespodziankę, zapalić bengalskie ognie u wylotu alejek oraz po obu stronach wzgórza. Całe miejsce żarzyło się na czerwono, by potem przejść w kolor blado niebieski i zielony; było to coś tak pięknego, że niektórym z nas chciało się aż płakać; pragnęłam wtedy przytulić się do kogoś, lecz pozostało mi tylko westchnienie.
Była to naprawdę zwariowana noc; każdy z moich pięciu arabskich koni ciągnął sanie z takim pędem, że fruwały nad śniegiem. Pojechaliśmy do Riesengrab popatrzeć na Zamek z drugiego końca doliny; przy świetle księżyca wyglądał ogromny i bardzo odległy, ale i tak zauważyłam uspokajające światełko w oknie pokoiku Dzieciątka. Potem popędziliśmy polami w kierunku Alterburgu, czyli Starego Zamku. Kiedy tam przybyliśmy rozszczekały się psy. Nikt nie zareagował na dzwonek, więc dwóch panów, pomimo mojego sprzeciwu, wyważyło bramę. Bałam się, że spuszczone z łańcucha psy mogą się na nas rzucić, ale jak się okazało jeden mały kundelek z krzywymi łapkami pomachał na nasz widok ogonkiem, a drugi, choć znacznie większy, powarczał trochę i uciekł do budy. Narobiliśmy tyle hałasu, że w końcu dozorca w nocnej koszuli pokazał się w oknie. Powiedziałam mu, żeby się nie bał, bo to tylko ja. Nie wyglądał wcale na zaskoczonego, przyniósł lampę i poprowadził nas po schodach. Potem ktoś ją od niego wziął i przeszliśmy po upiornie wyglądających komnatach. Kiedy doszliśmy do Kaplicy, jakiś dowcipniś zgasił płomień i tylko światło księżyca wpadało przez okna. Bałam się tak bardzo, że chwyciłam się największego w naszym towarzystwie mężczyzny i szybko stamtąd uciekłam.”
Historia Starego Książa
Stary Książ powstał prawdopodobnie przed 1288 rokiem i do niego w 1290 roku książę Bolko I Surowy przeniósł swoją siedzibę z Lwówka Śląskiego. Swoje znaczenie warownia straciła po przejściu księstwa świdnicko-jaworskiego do Korony Czeskiej w 1392 roku. W 1428 roku zostaje zdobyty przez powstańców husyckich. W następnych latach staje się on bazą wypadową rycerzy-rozbójników i jako ich siedziba zostaje zniszczony w 1484 roku. Pozbawiony właściciela zamek powoli popada w ruinę. W 1509 roku wraz z całą okolicą zakupił go rycerski ród Hobergów, w których posiadaniu pozostał aż do 1943 roku.
Istnienie średniowiecznej ruiny vis-a-vis Książa potwierdzają XVIII źródła ikonograficzne, zachowane m.in. w Muzeum Narodowym we Wrocławiu i Instytucie Herdera w Marburgu. Widać na nich wyraźnie niskie relikty budowli na których podstawie wybudowano później „Stary Książ”. Także badania archeologiczne z lat 1991-92 potwierdziły, że obiekt, który dziś znamy jako ruiny Starego Książą na powstał na pozostałościach zamku średniowiecznego.
W roku 1794 właściciel zamku Książ, hrabia Jan Henryk VI von Hochberg zlecił swojemu dawnemu nauczycielowi rysunku, architektowi Christianowi Wilhelmowi Tischbeinowi (1751-1824) urządzenie otoczenia zamku. Architekt i malarz ze znanej rodziny artystycznej urządził w książąńskim parku tzw. „dziką promenadę”. Teren wokół Książa, wzdłuż koryta rzeki Pełcznicy przekształcono w ogromnych rozmiarów, romantyczny park, tylko nieznacznie ingerujący w ukształtowanie, a uwzględniający liczne, naturalne atrakcje książańskiego wąwozu, m.in. skały i historyczne drzewa. Obszar leśny zwany Fürstensteingrund zaaranżowano w ten sposób, że poprzecinano naturalną gęstwinę siecią krętych dróg.
Kulminację „dzikiej promenady” stanowił, położony po drugiej stronie Pełcznicy tzw. „Alte Burg” czyli Stary Zamek. Tischbein wykorzystał istniejące w tym miejsce relikty siedziby rycerskiej do wybudowania stylizowanej na gotyk, romantycznej ruiny. Rozpoczęta w 1794 roku budowa trwała trzy lata i zakończyła się 1797. W jej wyniku powstała letnia rezydencja kryjąca dwukondygnacyjny, bogato wyposażony pałacyk, który przystosowano do przyjmowania gości.
Budowlę otoczono fosą i murem obronnym, a wejście do niego prowadziło przez bramę z dwoma wieżyczkami. W budynku głównym połączonym z wieżą znajdowała się sala reprezentacyjna, sądowa, zbrojownie i sypialnie. Pod kaplicą połączoną z głównym budynkiem krużgankami mieścił się loch pochodzący z zamku średniowiecznego. Podczas rozbudowy użyto wiele oryginalnych elementów renesansowych i barokowych przeniesionych z innych obiektów m.in. portale drzwiowe z odziedziczonego przez Hochbergów na początku XVIII wieku pałacu w Trzebieniu (Kittlitzreben).
Do Starego Książa prowadziło 355 drewnianych stopni. W XIX wieku przemierzała je coraz liczniejsza rzesza turystów. To dla nich urządzono we wnętrzach zamku restaurację i pokoje noclegowe, a w pozostałych pomieszczeniach rodzaj muzeum. Znajdowało się ono w cylindrycznej wieży, w pomieszczeniu zwanym Klosett. Obok portretów rodzinnych Hochbergów oraz spokrewnionych z nimi Stolbergów i Bibranów, umieszczono tam cenne zbiory militariów (m.in. zbroje i broń biała), obrazów i mebli. Znalazło się wśród nich nawet łóżko polowe Fryderyka Wielkiego na którym spał podczas bitwy pod Dobromierzem.
Restauracja w pomieszczeniach na parterze wychodziła na dziedziniec zamkowy, gdzie przygotowano miejsca dla 200 biesiadników. Górne piętra zajmowała sala bankietowa i pokoje gościnne urządzone w średniowiecznym stylu. Na początku XX wieku restaurację prowadził Stephan Schmela,w latach 20-tych Fritz Busse a przed II wojną światową obiekt prowadził C. Busse.
Zamek spłonął 19 lub 20 maja 1945 roku, podpalony przez żołnierzy radzieckich (informacja od p. Doris Stempowskiej z Książa, datę 19 maja podaje Stanisław Kozłowski - pierwszy starosta wałbrzyski w piśmie do wojewody wrocławskiego).