Kiedy przez powybijane w wiatach szyby zaczęło wiać i prószyć śniegiem w oczy można było po prostu zamarznąć. Ja rozchorowałem się już następnego dnia, po tym jak dziesięć minut czekałem na takim przystanku na autobus – mówi nam pan Edward z Jeleniej Góry. Niestety, przed uderzeniem fali mrozów wielu wiat nie udało się naprawić.
Pracownicy Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego mówią otwarcie o tym, że o wybrakowanych przystankach doskonale wiedzą, bo na bieżąco robione są ich przeglądy. Z drugiej strony, MZK wobec skali i siły działania wandali pozostaje jednak bezradny.
Biorąc pod uwagę fakt, że codziennie demolowane są dwa lub trzy przystanki i dodatkowo kilka wiat na raz podczas weekendów, nie jesteśmy w stanie naprawić tak dużej ilości braków – mówi Leszek Chmielewski, kierownik marketingu Miejskiego Zakładu Komunikacji. – Bywa, że w jednym dniu wymieniamy szybę na przystanku, a następnego dnia jest ona wybijana razem z kolejną. A koszt takiej szyby to około 250 złotych plus koszty robocizny. Każda z tych szyb jest specjalnie hartowana, a po uderzeniu rozpada się ona na drobny mak.
Najgorsze jest to, że na akty wandali w wielu przypadkach nie reagują mieszkańcy, na oczach których chuligani robią co chcą – mówi szef marketingu MZK. W ubiegłym roku pieniędzy na naprawę wiat zabrakło. Być może znajdą się w nadchodzących miesiącach. Póki co pasażerowie marzną owiewani przez lodowaty wiatr.