– Poczułam się jak złodziejka, kiedy osiłek wystrzyżony na łyso kazał mi pokazać zawartość torby w jednym z jeleniogórskich sklepów – powiedziała nam Agnieszka Grzybowska. – Ten pan zachował się po prostu chamsko. W sklepie było kilku podejrzanie wyglądających nastolatków, a ten sobie upatrzył mnie.
Skończyło się na strachu i wstydzie, bo pani Agnieszka oczywiście niczego nie ukradła. Takich sytuacji codziennie jest bardzo wiele.
– Sporo tracimy przez złodziei, a tylko część z nich udaje się złapać. Mają takie metody, że wyprowadzą w pole nawet doświadczonych ochroniarzy – usłyszeliśmy w jednym z jeleniogórskich hipermarketów.
Przeklejanie kodów kreskowych z artykułów tańszych na droższe to tylko jeden ze sposobów. – Zdarzyło się, że klient wziął z półki torbę, do której naładował innego towaru. Za torbę zapłacił, ale nie za to, co było w środku. Został złapany dzięki czujności pracownika ochrony – mówi kierownik innego dużego sklepu.
Jednak pracownicy ochrony nie mają prawa żądać od klientów okazywania zawartości toreb. Mogą tylko o to poprosić, a klient zawsze może odmówić. – Jeśli ochroniarze mają jakieś podejrzenia, muszą wezwać policję – mówi kom. Edyta Bagrowska z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.
– Zarówno policjant, jak i pracownik ochrony powinien działać dyskretnie, aby nie naruszyć godności klienta – przypomina Jadwiga Reder-Sadowska, miejska rzeczniczka konsumentów.
– Sklepy samoobsługowe powinny inwestować w systemy elektroniczne, które skutecznie udaremniają kradzieże. Robię zakupy w dużym sklepie przy ulicy Głowackiego, a tam takiego systemu nie ma. I ochroniarze nie należą do osób miłych – mówi pan Wacław z ulicy Reja.