Tadeusz Mroczek zmarł 4 października. Miał 67 lat. Wiadomość o jego śmierci zaskoczyła pracowników Jeleniogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, z którą Tadeusz Mroczek był związany od 1983 roku.
- Tadeusz Mroczek pierwsze kroki w JSM stawiał jako społecznik, w latach 80-tych wszedł do rady nadzorczej jako 33-latek, co w tamtych czasach należało do rzadkości – wspomina Aleksandra Chrzanowska – Frątczak, zastępca prezesa zarządu. – Na takie stanowiska najczęściej powoływano ludzi na emeryturach z doświadczeniem i zapleczem lat pracy w zawodzie. A Tadeusz Mroczek od pierwszych dni pracy w JSM zyskał opinię bardzo ambitnego człowieka z dużymi możliwościami – dodaje.
- Obdarzono go szacunkiem do tego stopnia, że jako członek zarządu pracujący społecznie został poproszony przez ówczesnego prezesa Jerzego Bartza, żeby został jego zastępcą. To były czasy, kiedy wymieniono cały zarząd Spółdzielni. Tadeusz Mroczek zrezygnował wówczas z pracy z Zakładach Optycznych i przyjął tę propozycję. To był dla niego niebywały awans – dodaje Grażyna Tęcza, kierownik działu ds. pracowniczych JSM.
Obecny prezes Jeleniogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej wspomina go bardzo ciepło, ale jako człowieka stanowczego, z zasadami.
- Przez te 30 lat pracy w JSM wraz z nim udało się zrobić dla naszych mieszkańców naprawdę bardzo wiele. Miał też ambitnego przełożonego, z którym udało się przeprowadzić wiele remontów. Nie był to jednak człowiek wylewny i nasze relacje opierały się głównie na sprawach zawodowych – mówi prezes Mirosław Grabowski.
Jerzego Szczepanika, kierownika administracji I i pełnomocnika zarządu z Tadeuszem Mroczkiem łączyła natomiast wspólna historia rodzinna.
- W latach powojennych mój ojciec i ojciec pana Tadeusza byli przyjaciółmi, którzy z regionu podwarszawskiego wylądowali tutaj, na ziemiach odzyskanych – opowiada Jerzy Szczepanik. – Pan Tadeusz był ode mnie starszy o kilka lat i jak wspominał, kiedyś nasze rodziny się wzajemnie odwiedzały. Ja tego nie pamiętam. I ta historia też nie przełożyła się na nasze relacje zawodowe . Pan Tadeusz był bowiem w pracy bardzo zasadniczy, stanowczy, regulaminowy i zamknięty w sobie – dodaje.
Tadeusz Mroczek nie lubił opowiadać o swoim życiu prywatnym. Znany był natomiast jako zagorzały promotor zdrowego stylu życia.
- Był świetnym kucharzem, razem z żoną jeździł na warsztaty kulinarne. Gdzie mógł, szerzył zasady zdrowego żywienia – wspominają pracownicy JSM. – Był mistrzem grillowania i sam wszystko przygotowywał nawet na imprezy firmowe: marynował mięso, wędliny. Piekł też chleb i ciasta. To była jego pasja. Została nawet u mnie jego książka o zdrowym żywieniu – dodaje Jerzy Szczepanik.
Z JSM Tadeusz Mroczek rozstał się ostatecznie w czerwcu 2011 roku, kiedy zaczął chorować na serce. W grudniu 2011 roku przeszedł na rentę po długiej chorobie (wykorzystał też wtedy świadczenie rehabilitacyjne). W sumie chorował ponad 1 rok. Na emeryturę przeszedł z renty w wieku 65 lat.
Na emeryturze był bardzo aktywny. Dużo podróżował i widać było, że był szczęśliwy, a jego zdrowy tryb życia przekładał się na idealna sylwetkę i cerę. Planował wyjazd i osiedlenie się na Mazurach, gdzie ostatecznie spoczną jego prochy.
Dzisiaj (12.10) o godz. 11.00 w kaplicy cmentarza komunalnego przy ul. Kiełczowskiej we Wrocławiu odbędą się uroczystości pożegnania zmarłego. Urna z prochami Tadeusza Mroczka spocznie na cmentarzu w Olsztynie.