Donosi o tym we wrocławskim wydaniu Gazeta Wyborcza. Wiadomość o odwołaniu olimpiady jeszcze nie dotarła do wszystkich liceów. Uczniowie wciąż jeszcze łudzą się, że zasmakują sukcesu olimpijskiego, czym ułatwią sobie start w dalszą edukację. Zdobycie tytułu finalisty zwalnia bowiem z egzaminu maturalnego z danego przedmiotu. Laureaci bez kłopotu dostaną się na wybrane studia, mogą też wziąć udział w zawodach międzynarodowych.
W tym roku takiej szansy nie będą mieli przyszli germaniści oraz romaniści. Tych pierwszych – z racji popularności języka niemieckiego, którego naucza się niemal w każdej szkole średniej – jest zdecydowanie więcej. Odwołany będzie też konkurs z języka białoruskiego (nie ma go w placówkach jeleniogórskich). Ministerstwo Edukacji Narodowej oszczędza bowiem na najzdolniejszych uczniach i drastycznie obcięło wydatki na olimpiady. Cięcia tłumaczy „ochroną budżetu państwa w sytuacji światowego kryzysu”.
Organizatorzy olimpiad drugiego etapu, najczęściej centra uniwersyteckie, nie mają więc za co zorganizować zawodów. Te, które odbędą się normalnie, będą wiązały się z większym wkładem własnym uczestników, którzy z własnej kieszeni będą musieli zapłacić za dojazd i wyżywienie oraz zakwaterowanie. Tak będzie w przypadku olimpiady biologicznej.
GW zapowiada, że MEN zapowiada jeszcze rozpisanie przetargów na organizatorów trzech odwołanych olimpiad, ale nie wiadomo, czy zakończą się one powodzeniem.