Kłęby dymu dochodzące znad cieplickich wałów psuły w poniedziałek powietrze w uzdrowiskowej części miasta. Płonącą łąkę zgasili strażacy. – To coroczna plaga w tym miejscu – mówią ciepliczanie, którzy w poniedziałek spacerowali po umocnieniach.
Teraz jest wyjątkowo sucho i byle iskierka wystarczy, aby zaczęło się palić poszycie łąki. Na szczęście staż w porę interweniowała i wskutek pożaru większych szkód nie było. Jednak samo zadymienie wystarczy, aby dymy zasnuły część uzdrowiska, dokąd ludzie przyjeżdżają, między innymi, aby oddychać świeżym górskim powietrzem. O tej porze roku rzadko to jest możliwe.
Pożary łąk niszczą przy tym stanowiska lęgowe niektórych ptaków i coraz rzadszych, choć wciąż jeszcze tutaj obecnych, zajęcy.
Podpalacze jak zwykle są bezkarni i nieuchwytni. Zagrażają także pobliskim torfowiskom w rejonie Sobieszowa. Te raz podpalone, nawet mimo pozornego ugaszenia ognia, wciąż kryją w sobie jego zarzewie. Pożar może od tego powstać w każdej chwili.
Przypomnijmy, że od minionego piątku obowiązuje zakaz wstępu do lasów komunalnych. Leśnicy i strażacy odradzają także spacery po lasach, które leżą poza granicami miasta. Jest tak sucho, że może dojść do samozapalenia się ściółki.