JELENIA GÓRA: Ojciec bronił w sądzie swojego niedoszłego zabójcę
Aktualizacja: 8:48
Autor: Angela
Gdyby nie fakt, że w trakcie trwania procesu sądowego ojciec wybaczył wszystko swojemu synowi, Tomasz P. mógłby spędzić za kratami więzienia resztę swoich dni. Motywacja, jak i sam czyn skazanego zasługiwały bowiem na szczególne potępienie. Według relacji oskarżonego, ojciec nie chciał mu przekazać prowadzonej działalności gospodarczej. Zarzucał synowi złe prowadzenie tej firmy. Syn zdenerwowany zachowaniem ojca postanowił się go pozbyć.
– Skazany nabył dwa granaty F1, które umieścił w samochodzie ojca w dniu kiedy ojciec miał wracać z Polski na teren Niemiec. W drodze do Niemiec na stacji paliw w Jędrzychowicach poszkodowany wysiadając z samochodu spowodował detonację jednego z granatów. Szczęśliwie zauważył, że jest tam granat, próbował go odrzucić, ale było za późno i granat częściowo eksplodował mu w rękach – mówi sędzia Andrzej Wieja, rzecznik prasowy sądu w Jeleniej Górze.
Poszkodowany stracił lewą dłoń, część przedramienia, miał wiele obrażeń klatki piersiowej, rąk, uszkodzenia nerwu i mięśni twarzy. Dzięki szybkiej pomocy medycznej ojciec przeżył. W oświadczeniu dołączonym do akt sprawy, przebaczył synowi. Jednak to nie jedyne grzechy jakie miał na swoim sumieniu Tomasz P.
Oprócz zamachu na ojca, jakiego dokonał w listopadzie 2001 roku, ma zarzuty związane z wprowadzeniem niebezpieczeństwa dla życia innych osób, dokonania włamania do mercedesa sprintera, żądania pieniędzy na wykup tego auta i posiadania granatów oraz pistoletu gazowego przerobionego na pistolet pozwalający na oddawanie strzałów z ostrej amunicji – mówi Andrzej Wieja.
Cały ten proces i postępowanie uległo przedłużeniu bo Tomasz P. wyjechał do Niemiec, gdzie został skazany na siedem lat pozbawienia wolności za rozboje, kradzieże, włamania i wypadek drogowy. Dopiero w maju ubiegłego roku po odbyciu tych kar został przekazany władzom polskim i można było dokończyć postępowanie, które wcześniej zostało zawieszone.
W minionym tygodniu sąd skazał też Ryszarda K., który sprzedał Tomaszowi P. granaty i pomagał w ich zamontowaniu w aucie. Wspólnik posiedzi w więzieniu dziewięć lat. Wyroki nie są prawomocne. Dotychczas do sądu wniosek o uzasadnienie wyroku wpłynął jedynie ze strony obrońcy Ryszarda K.