Rodzinne awantury to jeden z najczęstszych powodów policyjnych interwencji. Najczęściej dochodzi do nich, kiedy awanturnik jest pod wpływem alkoholu. Sprawcami są głównie mężczyźni, ale nie jest to regułą. Póki co skuteczne ukaranie agresorów jest bardzo trudne. Powód: brakuje oficjalnych zawiadomień o popełnieniu przestępstwa. Osoba bita, jeśli nawet złoży doniesienie o awanturach, często szybko je wycofuje. Dzieje się tak wskutek wymuszenia lub gróźb podejrzanych.
Jak donosi Dziennik w piątkowym wydaniu, domowi kaci nie będą już czuli się bezkarni. Dzięki zmianom w ustawie o przemocy domowej, sprawcy będą ścigani z urzędu, a nie tylko na wniosek ofiary. Do tej pory zawiadomić organy ścigania mogły tylko osoby bezpośrednio ją dotknięte lub pracownicy opieki społecznej.
Po wejściu zmian w życie każdy sygnał pochodzący od świadka czy sąsiada będzie równoznaczny z wszczęciem czynności wobec domowego oprawcy. Nowe prawo da także większe uprawnienia pracownikom socjalnym. Będą mogli, na przykład, zabrać rodzicom dzieci, które traktowane są w sposób poniżający i bite. A sprawcy domowej przemocy łatwiej będą izolowani od swojej rodziny. Policja dostanie uprawnienia do odtransportowania ich do – jak czytamy – noclegowni dla bezdomnych.
Czy nowe przepisy przyczynią się zmniejszenia statystyk w zakresie przemocy w rodzinie? Zweryfikuje to rzeczywistość.