Na wczorajsze ogłoszenie wyroku oskarżonego nie dowieziono z aresztu. Na rozprawie pojawił się natomiast drugi syn zmarłej oraz wnuczka.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Żuk tłumaczył, że ostatecznie Andrzej G. odpowiadał za ciężkie pobicie, a nie za zabójstwo, bo oprawca odstąpił od swojego zamiaru.
- Jak wynika z materiałów dowodowych, Andrzej G. mógł doprowadzić swoją matkę do śmierci, bo kobieta nie była w stanie się bronić i nie było nikogo, kto mógłby go powstrzymać – mówił sędzia Andrzej Żuk. – Oskarżony jednak od swojego zamiaru odstąpił i o zajściu powiadomił brata, który mógł szybko zareagować. Zdaniem biegłego to pobicie nie stworzyło bezpośredniego zagrożenia życia kobiety. Mogło doprowadzić do jej śmierci, gdyby 85-latka została pozostawiona bez pomocy, ale tak się nie stało. Jednak sąd wymierzył Andrzejowi G. karę ośmiu lat więzienia czyli z górnej granicy zagrożenia, ponieważ to, w jaki sposób zachował się oskarżony na to zasługiwało. Mężczyzna pobił bezbronną kobietę - swoją matkę - leżącą w łóżku, nie ręką czy nogą, ale metalową kulą oraz drewnianym stołkiem. Musiał zatem liczyć się z konsekwencjami swojego działania – dodał sędzia Andrzej Żuk.
Jak już pisaliśmy, do zdarzenia doszło w małej miejscowości w gminie Lubań. Andrzej G., od lat mieszkał ze swoją schorowaną matką, która leżała w łóżku i wymagała opieki. Mężczyzna nie pracował, najpewniej utrzymywał się z renty staruszki, chociaż oficjalnie się do tego nie przyznawał. Niemal codziennie pił alkohol, po którym był agresywny. Tak też było tragicznego dnia – 7 grudnia 2014 roku. Mężczyzna skatował swoją matkę najpierw metalową kulą, która się złamała, a następnie drewnianym krzesłem, które rozpadło się na drobne elementy. Potem zadzwonił do brata i powiedział o zajściu, a ten powiadomił drugiego z synów 85-letniej Zofii G., który poszedł zobaczyć co się stało i wezwał policję oraz pogotowie. Kobieta trafiła do szpitala. 4 stycznia 2015 roku zmarła, ale sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci nie było pobicie, a rozległe ropne zapalenie płuc, które doprowadziło do niewydolności oddechowo - krążeniowej.
Podczas rozprawy oskarżony przekonywał, że to nie on pobił matkę, ale jakieś demony. Zasłaniał się niepamięcią rzekomo wywołaną przez alkohol, ale biegli stwierdzili, że zanik pamięci jest wybiórczy – dotyczy tylko samego pobicia kobiety, a mężczyzna w chwili pobicia matki był poczytalny.
Wyrok nie jest prawomocny.