W jaki sposób drzewko zostało rozjechane przez nieznanego kierowcę? Trudno to będzie ustalić. Jedna z prawdopodobnych wersji zakłada, że zmotoryzowany jechał bardzo szybko i został wyrzucony z zakrętu na trawnik przed chodnikiem, a po drodze „skosił” drzewko.
Na szczęście wówczas w pobliżu nie było pieszych. Nie jest wykluczone, że do zdarzenia doszło w nocy. – Kierowcy tu lubią poszaleć – mówi nam pobliski mieszkaniec. – Urządzają sobie wyścigi zwłaszcza wówczas, kiedy ruch jest mniejszy. Było tu już kilka stłuczek, a sąsiadowi dwa razy ktoś „skasował” zaparkowany przy krawężniku samochód – usłyszeliśmy.
Kierowca, który zniszczył drzewko, miał sporo szczęścia, że nie trafił w potężny konar, jaki rośnie kilka metrów dalej. Nie należy więc mieć nadziei, że ten przypadek posłuży jako nauczka, że ulicą Słowackiego nie można jeździć jak wariat.