Negocjacje z miastem dotyczyły przede wszystkim terminu, stawek czynszu oraz ulg dla terenu, który podczas inwestycji nie będzie wykorzystywany do handlu. Wczoraj obie strony zgodnie przyznały, że po długich dyskusjach udało się dojść do kompromisu.
- My chcieliśmy, żeby umowa była podpisana na 15 lat, ale prezydent podał nam racjonalne argumenty i ostatecznie zgodziliśmy się na te dziesięć lat – mówił Stanisław Sudoł. – Prezydent poszedł nam na rękę i nie będzie rewaloryzował stawek przez trzy lata czyli przez okres inwestycyjny. Miasto przystało również na naszą prośbę, by na czas inwestycji teren wyłączony z handlu był zwolniony z czynszu - dodał prezes spółki kupieckiej.
Prezydent Marcin Zawiła przyznał, że zgodzić nie mógł się tylko na jeden warunek – obniżenie czynszu. - Uznaliśmy, że możemy nie podnosić opłat, ale nie mogliśmy zgodzić się na ich obniżkę – mówił.
W podpisaniu umowy poza prezydentem i prezesem spółki udział wzięli: Marek Pacan i Jan Pryszcz, członkowie rady nadzorczej, reprezentanci około 200 podmiotów prowadzących obecnie swoją działalność na Targowisku Zabobrze. Nie zabrakło również radnej Danuty Wójcik, która kilka lat temu, jeszcze jako kupiec, walczyła o długoterminową umowę. - To moje dziecko, więc jestem pełna nadziei na dalszy rozwój targowiska – mówiła radna D. Wójcik. – Kupcy udowodnili, że warto im zaufać – dodała.
Prezes S. Sudoł dziękując wszystkim, którzy pracowali nad 10-letnią umową podkreślał, że ostatnie trzy lata, kiedy targowiskiem zarządza spółka, nie zostały zmarnowane.
- Zrobiliśmy parking, udrożniliśmy przejazd, wykonaliśmy ogrodzenie, oświetlenie i monitoring – wyliczał prezes spółki. Teraz czas na kolejne zmiany, które są jednym z warunków podpisanej umowy. Mamy dwie koncepcje: jedna dotyczy zadaszenia istniejących ciągów komunikacyjnych, druga zakłada przeniesienie parkingu od strony Różyckiego (Ronda), co będzie wymagało przeniesienia pawilonów na dolną płytę wokół zielonego rynku. Najważniejszym naszym sukcesem było jednak dojście z ludźmi do porozumienia. Kupcy zrozumieli, że na wojnach i uszczypliwościach niczego nie zbudujemy. Teraz stanowimy silną i zwartą grupę, która myśli jednakowo i to jest nasz największy kapitał – dodał.
Mimo tych zapewnień, do naszej redakcji oraz do radnego Józefa Sarzyńskiego (który na ten temat wypowiadał się na ostatniej sesji rady miejskiej) zgłosili się indywidualni kupcy, którzy w wieloletniej umowie widzą nie tylko szansę rozwoju, ale i koszty. Anonimowo mówią, że obawiają się, czy będzie ich stać na wielkie zmiany i wizerunkową rewolucję.
- Nie chcę nikomu szkodzić, a wręcz przeciwnie, chcę przekonać wszystkich, że warto w to miejsce inwestować – tłumaczył Stanisław Sudoł. – Zadaszenie targowiska pomoże w utrzymaniu klientów, którzy teraz podczas złej pogody uciekają do galerii handlowych. Ci, którzy już rozbudowali swoje stoiska, widzą, że zwiększyła im się liczba klientów, bo mają wyeksponowany towar, ciepłe przymierzalnie, itp. Planowane w ciągu tych dziesięciu lat inwestycje to dla kupców koszt do 150 zł miesięcznie. Myślę, że każdy temu podoła – dodał.
Obecnie Miasto prowadzi negocjacje dotyczące długoletniej umowy z targowiskiem Flora. Umowa ma zostać podpisana do końca roku.