JELENIA GÓRA: Pobity w akademiku za kolor włosów?
Aktualizacja: 17:23
Autor: Angela
Erwin Bielawski w akademiku Politechniki Wrocławskiej „Sublokator” mieszkał od kilku miesięcy. Jak twierdzi, kilka razy musiał znosić głośne imprezy po godz. 22.00, wyzwiska pod swoim adresem czy złą atmosferę. Do pobicia miało dojść jednak po raz pierwszy.
– To była noc, czwartek po Bożym Ciele. Siedziałem w swoim pokoju. Do moich współlokatorów przyszli jacyś ludzie. Zaczęła się impreza. Był alkohol i narkotyki. W pewnym momencie moja koleżanka zrobiła się cała sina, zaczęła coś krzyczeć, płakać. Widocznie coś jej dorzucili do drinka, bo na co dzień to bardzo spokojna dziewczyna. Ja nie uczestniczyłem w imprezie. Chciałem spać, ale nie dało się – mówi Erwin Bielawski.
Opowiada, że trzech chłopaków zaczęło go wyzywać i wyśmiewać się z jego farbowanych włosów. W końcu pobili go i wyrzucili z budynku na zewnątrz. Było mu zimno. Poszedł na policję, która przyjechała na miejsce, ale nic nie zrobiła. – Teraz już tam nie mieszkam, wróciłem do domu, do Leszczyńca. Tam w ogóle nie można było normalnie mieszkać i uczyć się. Wiecznie były jakieś imprezy i żadnego nadzoru. W akademiku nigdy nie było żadnego ochroniarza czy osoby dorosłej, która pilnowałaby porządku – dodaje pan Erwin.
Trzech studentów miało pana Erwina najpierw wywrócić na podłogę a następnie kopać go po całym ciele. – Kiedy uciekałem po schodach, czymś jeszcze za mną rzucali – mówi.
Dorota Dec, kierownik Domu Studenta „Sublokator” w Jeleniej Górze tłumaczy, że nie ma pieniędzy na to, by w akademiku był na stałe zatrudniony ochroniarz czy portier. Zapewnia jednocześnie, że dotychczas nigdy dochodziło do żadnych pobić czy awantur. Twierdzi też, że w ośrodku nie było problemu narkotyków.
– Jeśli do akademika przyjeżdżała policja, to tylko i wyłącznie na wezwanie Erwina Bielawskiego. Ten człowiek nie mieszkał tam jednak od kilku dni, ale od kilku miesięcy. Wiedział, jakie są tam warunki, jeśli mu one nie odpowiadały, mógł się po prostu wyprowadzić. Poza tym pan Bielawski nagminnie łamał regulamin: palił papierosy, pił alkohol, zalegał z opłatami i uczestniczył w imprezach. Miał zostać usunięty z akademika, ale napisał mi oświadczenie, że nigdy już taka sytuacja się nie powtórzy. Prosił mnie, żebym pozwoliła mu mieszkać ze względu na jego trudną sytuację. Pozwoliłam na to i teraz są efekty. Co do czwartkowej nocy, na monitoringu, który jest zamontowany na korytarzach nie ma zarejestrowanej żadnej bójki. Nie wiem co stało się w pokoju, bo tam prawo zabrania nam montowania kamer. Tej nocy dzwoniła do mnie policja. Pytałam czy mam przyjechać na miejsce, ale usłyszałam, że nic się w akademiku nie dzieje. Nie miałam więc żadnej informacji o tym, że pan Bielawski został pobity. Moim zdaniem to jest po prostu konfabulant – mówi Dorota Dec, kierownik Domu Studenta „Sublokator” w Jeleniej Górze.
Jak mówi Edyta Bagrowska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze, sprawa została już przekazana prokuraturze, które zbada, co takiego wydarzyło się w czwartek, 23 czerwca.