– Mieszkam tu od 2007 roku i od początku te drogi wyglądały podobnie. Na początku dziury były co prawda nieco mniejsze, ale nikt ich nie załatał. Przyszły zimy, deszcze i mrozy, które zrobiły swoje. Wnioski w tej sprawie, prośby, apelacje i protesty były zgłaszane do urzędu miasta. Było też zebranie urzędu miasta z agencją mienia wojskowego i nic z tego nie wynikło – mówi Justyna Tkaczuk, mieszkanka osiedla Pod Jeleniami. – Jesteśmy takimi sami mieszkańcami jak ludzie z centrum, płacimy takie same podatki, a nie mamy ani drogi, ani oświetlenia. Z sąsiadami ironizujemy sobie, że nauczymy się latać i będziemy swoimi autami przelatywać nad tymi dziurami.
Ignacy Margas, kustosz z Archiwum Państwowego w Jeleniej Górze mówi, że jesienią br. dziury zostały zasypane nieznanym materiałem. Po jednym dniu zrobiło się z niego bagno. – To jest nieporozumienie, żeby w mieście, które niegdyś było wojewódzkie, było błoto na ulicach po kostki – mówi Ignacy Margas.
Barbara i Imed Bachrouch, który prowadzą Hurtownię Budowlaną „Tomarex” na Osiedlu Pod Jeleniami codziennie odbierają skargi od swoich klientów. Sami też nie są zadowoleni ze stanu okolicznych dróg.
– Dwa razy były zbierane podpisy pod dokumentami, które zostały złożone w urzędzie miasta. Skończyło się na niczym. A sprawa dotyczy nie tylko dróg, ale również oświetlenia, bo wieczorami strach tędy przejść. Po zmroku jest tu czarno. Naszym sąsiadem jest firma Krycha, która codziennie przejeżdża tą drogą busami. Jak był Rajd Karkonoski, a w tym miejscu była baza serwisowa, to dziury zostały zasypane, ale już następnego dnia powstało z tego jedno wielkie błoto – mówią przedsiębiorcy.
Pan Marek Wypych z Olszyny jest studentem Kolegium Karkonoskiego. W Jeleniej Górze na osiedlu Pod Jeleniami mieszka od poniedziałku do piątku. Przyznaje, że ani w swojej miejscowości, ani w żadnym innym mieście takich dziur, jak te Pod Jeleniami, nie widział. – Mieszkam tu już drugi rok i od tego czasu nic się tu nie zmieniło. Właśnie czyszczę i naprawiam swój samochód. Jak się jeździ? Fatalnie, po prostu fatalnie – mówi student.
Zdziwiony stanem dróg był też Andrzej Szot z Podgórzyna, który przyjechał z żoną i dzieckiem do urzędu pracy. Jak mówi, musiał objechać autem dookoła, inaczej do PUP by się nie dostał. Jerzy Szczodrowki nie mieszka na osiedlu, ale codziennie dojeżdża tu do pracy. Jak mówi na tych odcinkach dziurawych dróg samochód zużywa i psuje się o wiele szybciej.
– Elementy zawieszenia wypracowują się wielokrotnie szybciej, niż na innych drogach w mieście. Stan tych dwóch, to jest coś nie do opowiedzenia. Jeśli na tych dziurach zepsuję swoje auto, wystąpię o odszkodowanie – mówi.
Świadkiem uszkodzenia miski olejowej w jednym z aut okolicznych mieszkańców była Danuta Szata, mieszkanka osiedla. – Byłam na spacerze, kiedy mijał mnie samochód, który po przejechaniu przez dziurę znaczył ślad smużką oleju. Okazało się, że sąsiad zniszczył sobie miskę olejową. To już nie są koszty 10 zł, to są o wiele większe kwoty. Ja nie mam samochodu, ale chodzę na spacer z psem. Wieczorami niejednokrotnie wpadłam w dziurę, bo nie ma tu żadnego oświetlenia. Nie złamałam jeszcze nogi, ale na kolana upadłam już nie raz. Światła mamy tylko przy budynkach. Nieliczne latarnie natomiast, które stoją w sporych odległościach od siebie, nie działają - mówi Danuta Szata.
Prezydent Marek Obrębalski zapewnia, że rozumie mieszkańców osiedla oraz, że władze Jeleniej Góry od dłuższego czasu starają się żeby Agencja Mienia Wojskowego, która jest właścicielem, przekazała te drogi miastu w ekwiwalentnej formule. – Chcemy, by Agencja Mienia Wojskowego nie tylko przekazała nam gratisowo kompletnie zniszczone i zdewastowane drogi z wieloma dziurami. Chcieliśmy, by miasto w zamian za podjęcie się remontu tych dróg otrzymało od agencji jakieś grunty czy obiekty, jakimi agencja dysponuje na naszym mieście.
– Niejednokrotnie występowałem do Agencji Mienia Wojskowego z informacją, że jestem zainteresowany nieodpłatnym, w ekwiwalentne formule za te drogi, przejęciem stadionu przy ul. Grunwaldzkiej. Agencja Mienia Wojskowego odpowiedziała nam jednak, że ten teren jest wystawiony na sprzedaż. Jeśli w najbliższym czasie prowadzone przez nas rozmowy nie przyniosą żadnych rezultatów, bez względu na to czy dostaniemy coś w formie ekwiwalentu czy nie, do końca roku przejmiemy te drogi i poddamy je remontom, bo tam mieszkają nasi mieszkańcy.
- Przejęcie tych dróg odblokuje nam niezbędne działania w zakresie odnowy chodników, uzupełnienia oświetlenia, zamontowania monitoringu i wielu innych spraw – dodaje szef miasta.