REGION: Polacy winni powodzi w Saksonii?
Aktualizacja: 8:18
Autor: Przegląd mediów
Niemcy zgłosili doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez prezesa Elektrowni Turów, który – według naszych zachodnich sąsiadów – został wskazany jako osoba odpowiedzialna za przerwanie tamy na zbiorniku Niedów. To właśnie to miało doprowadzić do powstania fali powodziowej i zalania Görlitz – pisze portal www. gazeta.pl
Prezes Roman Walkowiak odpiera zarzuty, tłumacząc, że nadmiar wody Niemcy mogli odprowadzić do swojego zbiornika Bergsdorf. A opady deszczu były tak duże, że żywiołu po polskiej stronie nie dało się uniknąć.
– Niemiecka prokuratura odmówiła jednak wszczęcia postępowania w tej sprawie i przekazała ją Prokuraturze Okręgowej w Jeleniej Górze – czytamy na www.gazeta.pl Jeleniogórscy śledczy już prowadzą inne postępowanie, w którym mają wyjaśnić przyczyny powodzi, w której zginęły cztery osoby.
Jak podkreśla gazeta, Niemcy szukają winnych już od tygodnia. Zarzucają też Polakom, że nie ostrzegli ich o zbliżającej się fali powodziowej. Odpowiedzialni po polskiej stronie twierdzą, że było za mało czasu, aby ostrzec sąsiadów zza Nysy. Straty w Görlitz szacowane są na 52 mln euro, a w całej Saksonii - na setki milionów – czytamy na www.gazeta.pl