Jeśli nie pociąg to drezyna może być magnesem dla turystów i szansą na ożywienie zapomnianych linii kolejowych. – Są na pewno lepszym rozwiązaniem niż rozbieranie podniszczonych szyn i przerabianie nasypów na ścieżki rowerowe – twierdzą entuzjaści.
Te pojazdy jeszcze rok temu były taką atrakcją Karpacza dzięki stowarzyszeniu Karkonoskie Drezyny Ręczne. Jeździły niemal przez całe wakacje ciesząc się uznaniem wśród gości, a inicjatorzy KDR Rafał Gersten i Adriana Kostka zostali wyróżnieni za promocję tego „produktu turystycznego”.
W tym roku rzeczywistość okazała się mniej wyrozumiała. Miasto – mimo wcześniejszych zapowiedzi – sprzedało dworzec i nieruchomości przy nim leżące. Przy stacji pod Śnieżką niewiele się dzieje.
Wcześniej działacze KDR budynek wyremontowali za własne pieniądze.
Nie tylko oni przekonują jednak, że pomysł na drezyny jest strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o zaniedbane linie kolejowe, na których nie ma na razie szans na uruchomienie normalnych pociągów.
– Takich inicjatyw jest już w kraju kilkadziesiąt, m.in. w Piasecznie, Trójmieście, Puszczy Białowieskiej, górach Sowich, Kościanie, Międzyrzeczu i Ełku – podał portal Zielone Mazowsze, który także zauważył karpacką atrakcję.
Drezyny mogą kursować po krótkim odcinku danej trasy. Jeśli jest ona atrakcyjnie położona, to atut dodatkowy. Liczą się piękne widoki, wysokie wiadukty, tunele. A tak jest na linii karpackiej czy też tej wiodącej z Jeleniej Góry do Kamiennej Góry przez Kowary.
– Drezyny doskonale nadają na wycieczkę klasową lub firmowy wyjazd integracyjny. Koszty przejazdów bywają różne – zależą od liczby osób i długości trasy. Za krótką przejażdżkę możemy zapłacić dosłownie kilka złotych. Za dłuższą – więcej: do 35 zł.
Wtedy chętni spędzają w drezynie niemal cały dzień. To propozycja Grodziskiej Kolei Drezynowej.
Miłośnikom historii i wojskowych akcesoriów można polecić odwiedziny Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. W podziemiach kursuje drezyna ręczna, jest także podziemny dworzec kolei wąskotorowej.
Marzeniem twórców KDR było i pozostaje, aby i taką atrakcją były odwiedziny w Karpaczu. Póki co nadzieje się nie spełniły, ale entuzjaści są dobrej myśli.