Mateusz Urban zmarł 5 sierpnia br. wśród swoich przyjaciół i przy swoim kochanym instrumencie, przy muzyce, która była dla niego całym życiem. Razem z grupą znajomych muzyków był na ostatnim dniu polsko-niemieckich Warsztatów Muzycznych we wsi pod Strzegomiem, o nazwie Murawa . Następnego dnia miał wyjechać na koncert do Goerlitz. Po strzegomskim koncercie poczuł się jednak źle. Jak mówił do przyjaciół, zaczęło mu „szumieć” w głowie. Chwile później stracił przytomność i już jej nie odzyskał. Oficjalną przyczyna jego nagłej śmierci było zachłyśnięcie się.
Wczoraj odbył się pogrzeb Mateusza. W samo południe mszę żałobną w Kościele pod wezwaniem św. Jana Apostoła Ewangelisty na Zabobrzu w Jeleniej Górze rozpoczął brat zmarłego, ksiądz Igor Urban. Mateusza żegnały tłumy. Podczas mszy ostatni koncert dla swojego kolegi i przyjaciela dali zamiennie Orkiestra Filharmonii Dolnośląskiej oraz kwartet Filharmonii. Obok nich na statywie stała „ta” wiolonczela, której ręce Mateusza nigdy już nie dotkną.
W kaplicy ostatni raz zagrali mu koledzy i koleżanki z Orkiestry Filharmonii Bydgoskiej, a Orkiestra Dęta Filharmonii Dolnośląskiej poprowadziła kondukt żałobny z kaplicy do grobu na Nowym Cmentarzu Komunalnym w Jeleniej Górze.
Rodzinie i bliskim świętej pamięci Mateusza Urbana wyrazy współczucia składa redakcja Jelonki.com
Niech spoczywa w pokoju!