Od ponad dwudziestu lat spotykają się, by ćwiczyć pod czujnym okiem pani Basi Mazurczak, trenerki z powołania. Najpierw był to aerobik, później step reebok, pilates, aż przyszedł czas na callanetics, ciężarki i taśmę. Czasem pani Basia dorzuci jeszcze elementy jogi.
Każdego tygodnia dwukrotnie o tej samej porze kilkanaście pań w różnym wieku przychodzi z matami, butelkami z wodą do sali, która z teatralnej zamienia się w gimnastyczną. Pani Basia, wysportowana, szczupła kobieta, z zawodu pielęgniarka, od czasu do czasu motywuje te, które nie mają zbyt silnej woli słowami o swojej rzekomej nadwadze i rozmiarze co najmniej XL, w co trudno uwierzyć, bo teraz jest to pewnie M. Spokojnym, niskim głosem cierpliwie i bardzo precyzyjnie tłumaczy każde ćwiczenie, zrozumiale zarówno dla tych co chodzą tu już kilkanaście lat, jak i tych, co zaledwie kilka lat, a może dopiero co się zapisały. Bo tutaj co tydzień jest inny zestaw ćwiczeń. Nawet jak kiedyś na chwilę trzeba było zastąpić panią Basię, to nikt nie był w stanie powtórzyć jakiegokolwiek ciągu ćwiczeń, które wykonuje się tu od lat. Kiedy w sali, gdzie ćwiczą panuje koncentracja i cisza – czasem przerywana stękaniem lub jękami - z innych dobiega wesoła taneczna muzyka, bądź jakiś jazz. Koncentracja i aksamitny głos trenerki powoduje, że nikogo to nie rozprasza.
Niektóre z pań, które przychodzą tu od lat, mówią, że jest to odskocznia od codzienności, problemów. Przychodzą tutaj z przyzwyczajenia, ale i z przyjaźni. Jak tylko którejś nie ma, zaraz dopytują, czy coś się jej nie stało. Przed zajęciami trochę poplotkują, pogadają o przepisach, o tym, co która gotowała, albo o wnukach. - Bo – jak mówi pani Basia – tutaj ćwiczy 45+. I jeden facet – dodaje. Ale dziś go nie ma, bo pracuje na zmiany.
Rozglądam się. W sali są kobiety w bardzo różnym wieku. Pani Basia mówi, że młode wykruszają się: - Pochodzą trochę i nie dają rady. Czasem przyjdzie jakaś młoda dziewczyna i mówi, że chce schudnąć cztery kilo na Sylwestra. A jest grudzień. A tak się przecież nie da.
Wiele przychodzi tutaj ze względów zdrowotnych. Ewa Kropielnicka jest tu drugi rok i ćwiczenia bardzo pomagają jej na kręgosłup. Potwierdza to bardzo zadbana blondynka, Maja, która dodaje, że lekarz neurolog biorąc pod uwagę jej poważne schorzenia powiedział tak: Dopóki pani będzie ćwiczyć, to będzie również pani chodzić.
I pani Basia dostosowuje ćwiczenia do potrzeb zdrowotnych większości pań ćwiczących w sali. We wrześniu, po wakacyjnej przerwie, traktuje swoje podopieczne łagodnie, by wróciły bez uszczerbku na zdrowiu do formy z czerwca, choć dziś już była pierwszy raz „deseczka”.