Przypomnijmy. Na początku czerwca br., gdy w Jeleniej Górze również występował cyrk ze zwierzętami, Jerzy Łużniak zapewniał, że nie było zgody prezydenta, żeby na terenie miejskim stanął cyrk. - W zeszłym roku prosiliśmy, aby instytucji, gdzie jest tresura zwierząt, na tereny miejskie nie wpuszczać - zapewniał Jerzy Łużniak, zastępca prezydenta Jeleniej Góry, który dodał wówczas, że będzie przeprowadzona rozmowa z urzędnikiem, który taką zgodę wydał.
Minęły niespełna 2 miesiące i kolejny cyrk przybył do Kotliny Jeleniogórskiej. Pierwszy pokaz odbył się na stadionie MOS przy ul. Lubańskiej, a drugi przy al. Jana Pawła II - w obu przypadkach na terenie miejskim. Jeszcze przed występami jedna z mieszkanek na portalu społecznościowym domagała się wyjaśnień od zastępcy prezydenta, który ma być kandydatem na pełnienie funkcji włodarza miasta na przyszłą kadencję - dlaczego mimo jego zapewnień wydano zgodę na występy cyrku ze zwierzętami. Zastępca Marcina Zawiły odpowiedział, że zakaz występu cyrku ze zwierzętami na terenach miejskich obowiązuje i cyrk zobowiązał się do zastosowania do zakazu i będzie występować bez zwierząt.
Jak podkreślają protestujący, nie chodzi o żaden konkretny cyrk, tylko o ideę. Nie chodzi o to, aby w Jeleniej Górze zwierzęta były przetrzymywane w ciasnych pomieszczeniach lub na krótkich linach, bez odpowiedniego wybiegu, lecz o to, aby nie były w ogóle wykorzystywane do rozrywki dla ludzi.
- Wykorzystywanie zwierząt w cyrku jest naszym zdaniem niehumanitarne. To niewłaściwe wychowywanie dzieci, które przez to mają wrażenie, że zwierzęta są zabawką. Cieszą się jak niedźwiedź tańczy, a to jak został tego nauczony lepiej nie pytać - powiedziała protestująca Marysia Surowiec, która jest cyrkowcem i zapewnia, że cyrk może być atrakcyjny bez zwierząt. - Ćwiczę akrobatykę wysokościową, dla mnie to super zabawa, a zwierząt przecież nikt o zdanie nie zapyta - podkreśla.
- Czujemy się w obowiązku, żeby protestować. Liczymy, że nasze działania zmniejszą lub nawet zlikwidują wykorzystywanie zwierząt w cyrkach - dodała Zuzanna Gorczyca, którą bardzo smuci widok, gdy dzieci pytają rodziców przechodząc obok protestujących - o co chodzi, a dorośli je odciągają lub mówią nieprzyjemne rzeczy o obrońcach zwierząt.