Co to był za mecz! Po raz kolejny w tym sezonie MKS MOS Karkonosze z Natalią Małaszewską na czele pokazał, co znaczy walczyć do końca. W spotkaniu z Politechniką Kraków mimo wielkiej pogoni nie udało się, następnie w starciu z Olimpią Wodzisław Śląski udało się odrobić bardzo duże straty, a w niedzielnym pojedynku z Tęczą Leszno niesamowita pogoń kolejny raz okazała się skuteczna. Kibice, którzy coraz liczniej pojawiają się w hali Szkoły Podstawowej nr 10 nie mają więc powodów do narzekań. Tym razem wyczyn jest o tyle wyjątkowy, że przez całe spotkanie przyjezdne prowadziły, i to bardzo wysoko.
Początek spotkania był bardzo zły w wykonaniu ekipy trenera Gadzimskiego (0:10), jednak po 10 minutach nie wyglądało to tak źle (13:16). W drugiej odsłonie Karkonoszki traciły coraz więcej i do szatni obie ekipy schodziły przy stanie 24:31. W 27. minucie meczu na tablicy wyników było 29:48 i mało kto spodziewał się emocji w tym spotkaniu. Jeszcze na 90 sekund przed końcem na tablicy wyników było 58;64. W decydującej odsłonie na wagę złota były trzy celne „trójki” Sonii Młynarczyk (w całym meczy cztery) oraz postawa Natalii Małaszewskiej, która na 10 sekund przed końcem rzutem za trzy punkty doprowadziła do remisu. W kolejnej akcji przyjezdne niepotrzebnie się pośpieszyły, Giedrojć na 6 sekund przed końcem oddała niecelny rzut z dystansu, a katastrofalny w skutkach błąd dla gości popełniła Hołtyn faulując pod naszym koszem „Małą” i na 4 sekundy przed końcową syreną mieliśmy dwa rzuty osobiste. Małaszewska wykorzystała szansę i trybuny oszalały po raz kolejny. MKS MOS Karkonosze pokonał Tęczę Leszno 68:66.
Po końcowej syrenie trener gości długo kiwał głową z niedowierzaniem - jak można było to przegrać? - Nie można było tego przegrać, a jednak stało się to, co się stało - w najgorszych myślach, koszmarach, biorąc czas mówiłem dziewczynom, co mamy zagrać. Niestety dziewczyny pękły, nie zrealizowały tego. Jeszcze dogrywka byłaby OK, ale przez bezsensowny faul przegrywamy. Jeszcze nie rozumiem tego - powiedział na gorąco po meczu Ryszard Barański, trener Tęczy Leszno.
- Od początku ligi mamy cały czas niesamowite emocje. Widać, że dziewczyny mają charakter - odrobić 17 punktów w 10 minut to jest sztuka. Jak braliśmy czas, widziałem po minach dziewczyn, że chcą walczyć do końca. Czwartą kwartę lepiej zagrały przede wszystkim w obronie. Przeciwnik nie miał swobody rzutu, poszły kontry, dorzuciliśmy spod kosza i zwycięstwo - powiedział trener Karkonoszy, Jerzy Gadzimski.
MKS MOS Karkonosze Jelenia Góra - X-Demon Tęcza Leszno 68:66 (13:16, 11:17, 15;18, 29:15)
MKS: Małaszewska 27, Pawlukiewicz 19, Młynarczyk 12, Mach 4, Rola 4, Szubrowska 2, Bernaś, Boduch.
Tęcza: Wojdalska 19, Gadkowska 14, Hołtyn 13, Dąbrowska 6, Giedrojć 4, Budeń 4, Batóg 4, Krajewska 2, Woźniak.