Od początku trener Turowa Wojciech Kowalczyk w porównaniu do dwóch poprzednich spotkań (z Polpharmą i Anwilem) od początku desygnował do gry Radosława Hyżego, którego miejsce w wyjściowej piątce zajmował Ernest Brown. Obok niego na parkiecie od pierwszych minut pojawił się Yann Mollinari, Hubert Radke, Adrian Czerwonka i Wojciech Szawarski. Początek zawodów należał niespodziewanie do gości. Trener Kamiński rotował składem, ale nie znalazł sposobu na rywali, którzy 8-punktowe prowadzenie (37:29) dowieźli do końca pierwszej połowy. – Skoro na początku nie wygrywaliśmy 15:0, to końcówka będzie nasza? – rozmyślił się kierownik zespołu Turowa Mirosław Kabała. Miał rację, bo gospodarze ambitnie zaczęli walczyć pod obydwoma tablicami, co automatycznie odwróciło wynik na ich korzyść. Mimo fantastycznych zagrań Ernesta Browna i Radosława Hyżego Turów nie potrafił zbudować pokaźnej przewagi. Dopiero w na 1,5 min. przed końcem po celnym rzucie spod kosza w wykonaniu Browna Turów prowadził 71:64. Zacięta walka trwała jednak do końca zawodów, ale to gospodarze ostatecznie zwyciężyli 76:73.
Zgorzelczanie nadal zachowują szansę na zajęcie miejsca w pierwszej czwórce przed fazą play-off.
<b>BOT TURÓW ZGORZELEC – POLPAK ŚWIECIE 76:73 </b>(16:20, 13:17, 22:13, 25:23)
<b>TURÓW:</b> Hyży 25, Pluta 17, Brown 16, Mollinari 8, Czerwonka 4, Szawarski 4, Pinkney 2, Machowski 0, Subotic 0, Mitchell 0, Radke 0.