Elżbieta Chłopek z ulicy Elsnera codziennie doprowadza do Szkoły Podstawowej nr 11 swoją wnuczkę Julię. Jak mówi, boi się wysyłać dziecko samo, bo trzeba przejść przez przejście dla pieszych, które z dwóch stron zastawione jest samochodami. – Ulicą jeździ sporo samochodów i to z dość dużą prędkością – mówi pani Elżbieta. O ile osoby dorosłe mogą cokolwiek zobaczyć znad postawionych przy przejściu samochodów, o tyle dzieci nie mają na to żadnych szans.
Jak mówią lokatorzy budynków z ulic Elsnera i Moniuszki, nie każdy ma czas i możliwość by codziennie zaprowadzać dzieci do szkoły. A umożliwianie postoju samochodom tuż przy przejściu dla pieszych według nich jest jawnym łamaniem prawa.
Tylko czekać aż wydarzy się tu jakaś tragedia – mówią zaniepokojeni. A wystarczyłoby przecież postawić barierki takie same, jak przy przejściu pieszo – rowerowym kilka metrów dalej. Tam niedawno postawione zostały żółte metalowe poręcze, ale bardziej potrzebne są one na przeciwko Biedronki. W tej sprawie interweniowali nie tylko rodzice, ale również dyrekcja „jedenastki”. Obiecano nam, że barierki pojawią się podczas wakacji, ale skończyło się na obietnicach.
Jerzy Bigus, wiceszef zarządu dróg i mostów zapewnia, że problem w tym miejscu zniknie juz niebawem. Wyjaśnia jednak, że nie można zakazać tam postoju ze względu na brak miejsc parkingowych.
– Opóźnienie wynikało z konieczności doprecyzowania i załatwienia pewnych spraw, ale zapewniam, że barierki pojawią się tam już w najbliższych dniach – mówi wicedyrektor Bigus. – W okolicy przejścia wydzielimy tyle miejsca, żeby piesi mogli czuć się bezpiecznie. Pojawi się metalowa bramka, która umożliwi pieszym zobaczenie, co dzieje się na drodze.
Nie można jednak zapominać o tym, że na każdym przejściu trzeba zachować szczególną ostrożność i patrzeć w prawo i w lewo upewniając się czy nic nie jedzie, zanim wejdziemy na jezdnię. Tego trzeba uczyć też dzieci. Barierki nie gwarantują bowiem bezpiecznego przejścia, ale jedynie je ułatwiają.