Skorzystaliśmy z okazji, aby porozmawiać ze znanym, zwłaszcza z lat PRL, kabareciarzem, który ostatnio – w pełni formy – powrócił na scenę. Wcześniej przez kilka lat nie udzielał się publicznie i pracował jako... listonosz.
Wojciech Wojciechowski
<i> Co u Pana słychać? </i>
Zenon Laskowik:
Jest renesans, powrót może na wyższym poziomie. No... jest dobrze.
<i> Na poczcie urlop czy nie roznosi Pan już listów w ogóle? </i>
Nie, już nie, ale miło wspominam tamten okres i bardzo często do niego powracam. Wtedy zaczęło się przemyśliwanie tego co teraz się dzieje.
<i> Tak od domu do domu... </i>
... dokładnie tak. Spotkanie z moimi byłymi widzami i rozmowa na zupełnie innym poziomie. Bardzo dużo się wtedy dowiedziałem i myślę, że nigdzie bym tego nie wyczytał. Kontakt trzeciego stopnia z adresatem to ciekawa sprawa i dał dużo do myślenia.
<i> Co Pana skłoniło do powrotu na estradę? </i>
Ludzie przestali listy pisać. Stwierdziłem, że to nie ma sensu. Teraz są e-maile, esemesy. Wielkich pieniędzy tam się też nie zarobi i widzę, że koledzy już się zbuntowali.
<i> Poszedłby Pan na Warszawę protestować z kolegami? </i>
Chyba tak. Nie może być tak, żeby godność listonosza cierpiała... on nie jest wyrobnikiem. To jest jednak mundur i zupełnie inna dyscyplina.
<i> Zakończył Pan prace na poczcie i wtedy powstała Platforma Artystyczna. </i>
No w zasadzie tak. Zaczęły się gdzieś tam gromadzić te teksty i spisywane dialogi, aż uzbierało się na jakiś program. Spotkaliśmy się z Władysławem Sikorą, który też przerwał karierę i nastąpiły takie niespodziewane powroty. Potem zaczęły się nasze spotkania, próby i dążenie do tego, aby śmiać się ustami widza. Ale nie staramy się komentować tylko chcemy zobaczyć zjawisko, a następnie ubrać je w skecz i piosenkę.
<i> Mówi się, że reprezentuje Pan „ortodoksyjny kabaret”. Na czym on polega? </i>
Zawsze uważałem, że kabaret jest sztuką, która składa się z poszczególnych elementów i jak ich nie ma, to nie wolno tego nazywać kabaretem. Klasyczny kabaret powinien mieć scenkę, blekaut, piosenkę, skecz, jakiś lejtmotyw, przesłanie i żywy kontakt z widzem.
Chyba na tym polega ta ortodoksja. Dobrowloski powiedział kiedyś, że trzeba mieć kontakt z widzem i wytworzyć atmosferę takiego towarzystwa, w którym zaczynamy sobie żartować i trochę sobie docinać. Sztuką jest zaskakiwać widza i nie męczyć go tym, co już wie.
<i> A jest w Polsce jeszcze kabaret polityczny? </i>
On się dzieje po tamtej stronie. Oni nam robią konkurencję... nie wiemy dlaczego, ale robią. Smutne jest to, co się dzieje z naszą władzą. Rządzący powinni być poważni, a nie ważni. Władza ważna jest śmieszna sama w sobie. Wie Pan, nie ma dystansu i takiego myślenia, że trzeba zrezygnować z tego własnego “ja” na korzyść obywateli.
<i> Dziękuję za rozmowę. </i>