Zmiany w Kodeksie wyborczym zostały dokonane po zawirowaniach związanych z wyborami samorządowymi w 2014 r. a ich pomysłodawcą był ówczesny prezydent Bronisław Komorowski. Jak powiedziała szefowa Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj, projekt urn sprawdzali niezależni eksperci z dwóch uniwersytetów – w Gdańsku i w Lublinie. Projekt przeszedł pozytywne testy i zgodnie z nimi, zostały wykonane.
Stosownie do art. 41a § 3 Kodeksu wyborczego wzór urn wyborczych został ustalony uchwałą Państwowej Komisji Wyborczej z dnia 21 marca 2016 r. Obowiązek zapewnienia przezroczystych urn wyborczych należy do poszczególnych gmin.
Źródło: PKW
Komentarz autora:
Wszystko zdaje się być w jak najlepszym porządku. Transparencja jest bardzo ważna w szczególności wyborów , ale czy kształt i przezroczystość urn jest jednak aż tak ważna? Ostatnie wybory prezydenckie w 2015 r. pokazały, że to nie urny wyborcze stanowiły problem, ale nieczytelne, źle zaprojektowane karty do głosowania. Podobne problemy były podczas wyborów samorządowych. Pojawia się też podstawowe pytanie. Ile będzie nas kosztować ta fanaberia? Podczas już wspomnianych wyborów prezydenckich w 2015 roku w całym kraju funkcjonowały 27 817 obwody do głosowania. Eksperci za „Bóg zapłać” nie pracowali przecież w pocie czoła, poddając testom zmyślny projekt. Zdaje się, że jedynym wygranym będzie producent lub producenci urn.
Robert Czepielewski