Co sprawia Ci największą radość w uprawianiu tego sportu?
Ciężko to racjonalnie wytłumaczyć. Tu nie chodzi o samą adrenalinę, która nam stale towarzyszy, ale o ten wyścig z czasem, wyścig do wyznaczonego celu, rywalizację, którą każdy z nas lubi wygrywać.
Ernest Hemingway powiedział kiedyś: „Są tylko trzy prawdziwe sporty: walki byków, wyścigi samochodowe oraz alpinizm. Wszystkie inne są jedynie grami.”
Samochody interesowały mnie od dziecka. Zawsze tato zabierał mnie na rajdy, mieszkamy akurat w takim rejonie, gdzie zawsze odbywało się dużo startów.
Kiedy kupiłeś pierwszy samochód?
Gdy tylko skończyłem 17 lat od razu zrobiłem prawo jazdy, nie mogłem się już doczekać tej chwili, gdy sam zasiądę za kółkiem. Pierwsze auto rajdowe kupiłem dwa lata temu, wyprzedałem wtedy prawie wszystko, co miałem ze swojego w domu, żeby tylko kupić sobie własną rajdówkę, którą zresztą po gruntownej przebudowie, ścigam się do dziś.
Widać, że jesteś w pełni zaangażowany w to, co robisz.
Zawsze dokładam wszelkich starań, aby wszystko przed startem było „dopięte na ostatni guzik”. Po prostu w pełni poświęcam się temu, co robię.
Nie da się ukryć, że rajdy samochodowe to bardzo niebezpieczny sport, w związku z tym wysoka adrenalina. Czy to uzależnia?
Ooo tak! Adrenalina bardzo uzależnia. Z tego nie da się wyleczyć. Wielu kierowców zawiesza kaski, mówi że to już koniec, ale gdy tylko istnieje taka możliwość – zawsze wracają.
Wracają mimo niebezpieczeństw, jakie na nich czyhają?
Tak, bo o tym się po prostu nie myśli. Ogólnie wypadków jest dużo, ale nie wiele jest groźnych obrażeń. Sam nigdy nie miałam poważnego żadnego wypadku, tylko drobne „przygody” na odcinku specjalnym.
Czy prywatnie jeździsz szybko?
Nie, prywatnie nigdy szybko nie jeżdżę. Staram się jeździć z "głową",stosując do przepisów obowiązujących na drogach. Według mnie najważniejszą rzeczą za kierownicą jest umiejętność przewidywania sytuacji. Nie ukrywam, że starty w rajdach bardzo dużo pomogły mi w jeździe na co dzień, ponieważ pozwoliło mi to wyćwiczyć refleks oraz opanowanie samochodu w niebezpiecznych sytuacjach.
Rajdy to nie tylko kierowca i jego pilot, to przede wszystkim efektownie wyglądający samochód, na którym firmy mogą umieszczać swoje logo. Czy mocno trzeba się poświęcić, żeby ich pozyskać?
Jeżeli chodzi KJS tu koszty startu są niewielkie, łatwiej pozyskać sponsorów, chociażby pobliskie restauracje, pizzerie. Później w normalnych rajdach w dłuższych odcinkach koszta rosną – wpisowe, paliwo, noclegi, jedzenie, zapoznanie z trasą, opony, klocki hamulcowe, kombinezony, wszelkie remonty auta, które trzeba wykonywać na bieżąco oraz szereg innych samochodowych gadżetów, które są nie raz bardzo drogie. Bez sponsorów jest bardzo ciężko.
Czy nie jest tak, że miarę odnoszonych sukcesów sami się zgłaszają?
Wyniki na pewno pomagają. Wiadomo, że reklama w startach na wysokim poziomie gwarantuje firmom sukces medialny. Ze takiej współpracy wynikają obopólne korzyści. Samochody są pokazywane w wielu portalach internetowych, w prasie lokalnej oraz telewizji. Dzięki temu, popularność rajdów samochodowych w naszym regionie ciągle rośnie.
Jakimi samochodami jeździsz najczęściej? Czy występują znaczące różnice w prowadzeniu i bezpieczeństwie pomiędzy różnymi modelami?
Jeżdżę Oplem Astrą. W zasadzie auto rajdowe ma mało wspólnego z autem seryjnym. Całe wnętrze, mechanika są inne. Zostaje tylko karoseria. Główną rolę spełnia klatka bezpieczeństwa, pasy szelkowe i fotele, które muszą być tzw. kubełkowe.
W Polsce auto do rajdów przygotowuje się według specjalnych przepisów (tzw. Załącznik J), natomiast w Czechach dozwolona jest o wiele większa ilość przeróbek wedle własnego uznania.
Jakie są Twoje osiągnięcia?
W zeszłym roku, czyli pierwszym pełnym sezonie startów wspólnie z moim pilotem Maciejem Marciniakiem zdobyliśmy pięć tytułów Mistrzowskich: 1 miejsce w klasie w Dolnośląskich Mistrzostwach Okręgu, 1 miejsce w klasie i 1 miejsce w klasyfikacji generalnej w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Malczyc, 1 miejsce w klasie w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Jeleniej Góry, Wałbrzycha, a także Zgorzelca.
W poszczególnych rajdach zdobyliśmy 12 pierwszych miejsc, 5 drugich oraz 4 trzecie.
Gdzie Ci się jeździ lepiej - w Polsce czy za granicą? Jakie są główne różnice?
U nas startowałem tylko w KJS. Teraz rozpocząłem rajdową przygodę w Czechach. Tam koszty są o wiele mniejsze, niż w Polsce, przepisy także są bardziej „ludzkie”. U naszych południowych sąsiadów jest inne podejście do zawodników, jesteśmy godnie traktowani. Coraz więcej moich kolegów chwali występy za granicą.
Jak wyglądają przygotowania do sezonu?
W zasadzie nie trenuję, bo w okolicy nie ma żadnych torów. Najbliższy tor jest we Wrocławiu. A samemu nie wolno nielegalnie zamykać sobie drogi, by pojeździć.
W jakich rajdach brałeś udział w tym roku?
W tym roku rozpocząłem starty w Czechach. 9/10 maja jechałem w pierwszym w życiu prawdziwym rajdzie Rally Horovice. Był to pierwszy rajd zaliczany do cyklu Wolnego Pucharu. Wspólnie z moim pilotem Adamem Jarosem zajęliśmy 4 miejsce w klasie i 13 w generalce na 70 załóg.
Już dziś wyjeżdżam do Czech na druga eliminację, która odbędzie się w miejscowości Havlickuv Brod.
Co trzeba, żeby zacząć jeździć w rajdach?
Aby wystartować w rajdach, trzeba mieć samochód, dwa kaski i można zacząć próbować swoich sił w Konkursowej Jeździe Sprawnościowej. Na terenie naszego kraju nie trzeba być zapisanym nigdzie, wystarczą zapisy do konkursu tego samego dnia. W samej Jeleniej Górze, co roku odbywa się około 7 KJS-ów. Działa także Karkonoski Automobilklub.
Jakie są Twoje sportowe marzenia?
Do szczęścia nie potrzeba mi wiele. Sam udział w rajdach sprawia mi frajdę. Marzą mi się tylko coroczne starty z budżetem, który pokryje w 100% koszty startu oraz przygotowanie auta.
Korzystając z okazji chciałbym podziękować mojemu tacie za pomoc i mojemu pilotowi Adamowi Jarosowi za zaangażowanie w startach. Dodatkowo moim dotychczasowym sponsorom: pizzeri Diavolo, hotelowi Diament, Juna Minerals – muzeum Ziemi w Szklarskiej Porębie oraz stacji paliw Muller.
Rozmawiała Aldona Hawer