Pan Przemysław zamówił węgiel kilka dni temu. Cena tony opału wynosiła 800 zł. Mieszkaniec z Kostrzycy zamówił więc 1,5 tony za łączną kwotę 1200 zł. Kiedy kierowca dojechał z węglem na miejsce, klient poprosił o zważenie zawartości ciężarówki.
– Obok naszego domu jest waga elektroniczna, powiedziałem więc kierowcy, żeby wjechał na wagę z ładunkiem, a następnie po jego zrzuceniu. Od wagi samochodu z węglem odjęliśmy wagę ciężarówki i okazało się, że jest 200 kg węgla mniej niż zamówiliśmy – mówi Przemysław Iwacki.
– Próbowaliśmy wyjaśnić całą sytuację, ale właściciel składu opału stwierdził, że jest to niemożliwe. Ostatecznie nie udało się ustalić winnego. Zapłaciłem za realną wagę opału, ale chciałem ostrzec innych – dodaje poszkodowany.
Właściciele składu opału twierdzą, że nic o sprawie nie wiedzą. Zapewniają też, że każdy ich klient ma prawo uczestniczenia w ważeniu opału podczas jego załadunku.
– Jeśli natomiast kupujący sobie tego nie życzy, nie może mieć później pretensji, że wydaje mu się, iż waga węgla koksu czy węgla jest mniejsza niż tą, którą zamawiał – mówi właścicielka jednego ze składów opału.
– U nas, jak i w każdym innym składzie opału reklamacji po czasie nie uwzględnia się. Zgadzamy się też na ważenie opału w domu czy miejscowości klienta, ale przy takim ważeniu musi być nasz pracownik. W przeciwnym razie wszelkie uwagi uznajemy za nieważne – podkreśla.